wtorek, 20 maja 2014

Dzień z życia

"Dzień z życia" 


Na wykładzie z ekonomii
Siedzę w stanie pół agonii 
I chcę szybko się wydostać
Z salą tą się szybko rozstać

Już me myśli są na dworze
Moja noga już nie może
Swędzi, szczypie i tak czeka
Aż na rower ruszy człeka

Więc gdy kończy się ten wykład 
Wszyscy ze mnie biorą przykład
I czym prędzej w stronę chaty
Biegną tak do tchu utraty

Wszyscy łapią piwo, lody
Lecz nie dla mnie te zawody
Ja owsiankę szybko wchłaniam
Już na nogach się nie słaniam

I zakładam krótkie stroje
Biorę w bidon dwa napoje 
Dziś tak dużo, bo pogoda
Jest tak piękna... to nagroda

Biorę rower i w chwil parę
Jestem wolny - dajcie wiarę
Więc po leśnych pięknych drogach
Gnam tak ile sił mam w nogach

Wiatr we włosach mi buszuje
Wolność wielką w sobie czuję
Jadę gdzie poniosą nogi
Słońce robi upał srogi

Więc tak kręcę godzin kilka
To jest przecież moja siłka
I zmęczony już powoli 
Wracam tylko siłą woli

Po treningu makaronu
Zjadam chyba z pół wagonu
Żeby tak na dzień następny
Zasób sił był już dostępny

Tak wygląda moje życie
Nie mam czasu już na tycie
Trening, trening czasem szkoła
I dostałem już tak fioła

Więc z tej bajki morał znany
i krzyżując wszystkim plany
Wolę robić handel złomem
Niż zostawać ekonomem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz