"Dzień z życia"
Na wykładzie z ekonomii
Siedzę w stanie pół agonii
I chcę szybko się wydostać
Z salą tą się szybko rozstać
Już me myśli są na dworze
Już me myśli są na dworze
Moja noga już nie może
Swędzi, szczypie i tak czeka
Aż na rower ruszy człeka
Więc gdy kończy się ten wykład
Wszyscy ze mnie biorą przykład
I czym prędzej w stronę chaty
Biegną tak do tchu utraty
Wszyscy łapią piwo, lody
Biegną tak do tchu utraty
Wszyscy łapią piwo, lody
Lecz nie dla mnie te zawody
Ja owsiankę szybko wchłaniam
Już na nogach się nie słaniam
I zakładam krótkie stroje
I zakładam krótkie stroje
Biorę w bidon dwa napoje
Dziś tak dużo, bo pogoda
Jest tak piękna... to nagroda
Biorę rower i w chwil parę
Jestem wolny - dajcie wiarę
Więc po leśnych pięknych drogach
Gnam tak ile sił mam w nogach
Wiatr we włosach mi buszuje
Wolność wielką w sobie czuję
Jadę gdzie poniosą nogi
Słońce robi upał srogi
Jestem wolny - dajcie wiarę
Więc po leśnych pięknych drogach
Gnam tak ile sił mam w nogach
Wiatr we włosach mi buszuje
Wolność wielką w sobie czuję
Jadę gdzie poniosą nogi
Słońce robi upał srogi
Więc tak kręcę godzin kilka
To jest przecież moja siłka
I zmęczony już powoli
Wracam tylko siłą woli
Po treningu makaronu
Zjadam chyba z pół wagonu
Żeby tak na dzień następny
Zasób sił był już dostępny
Tak wygląda moje życie
Nie mam czasu już na tycie
Trening, trening czasem szkoła
I dostałem już tak fioła
Więc z tej bajki morał znany
i krzyżując wszystkim plany
Wolę robić handel złomem
Niż zostawać ekonomem
Po treningu makaronu
Zjadam chyba z pół wagonu
Żeby tak na dzień następny
Zasób sił był już dostępny
Tak wygląda moje życie
Nie mam czasu już na tycie
Trening, trening czasem szkoła
I dostałem już tak fioła
Więc z tej bajki morał znany
i krzyżując wszystkim plany
Wolę robić handel złomem
Niż zostawać ekonomem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz