niedziela, 30 grudnia 2012

Za co kocham kolarstwo - part 1

     No to zaczynamy. Za co tak właściwie lubię kolarstwo? Zastanawiałem się od czego tu zacząć, przecież jest pełno rzeczy które w kolarstwie kocham. No i tak spojrzałem na ścianę na której wiszą numery startowe, medale, dyplomy.... Wisi też mały, zżółknięty wycinek z Gazety Krakowskiej wydanej kilka lat temu. Tekst napisany przez znanego kolarzom Tomasza Jarońskiego, komentatora Eurosportu. Masz chwilę? Przeczytaj. Warto.

Zwichnięty palec, a druty kolczaste

     "Dwa obrazki sportowe z ostatnich dni. Pod koniec meczu Skonto-Wisła piłkarz Maor Melikson musiał opuścić boisko na noszach. Wielki dramat - tak komentowano. Po meczu Izraelczyk pojechał do szpitala. Okazało się, że na szczęście nie jest to złamanie. Palec piłkarza jest "jedynie" zwichnięty, zatem będzie mógł on wystąpić w rewanżu. Powtarzam: dramat  nosze. Diagnoza: zwichnięty palec. Cytuję dalej: "Nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa Maora i czy zagra w rewanżu w Krakowie 19 lipca".
      Obrazek nr. 2 Tour de France. Po uderzeniu przez samochód telewizyjny holenderski kolarz Johny Hoogerland wpadł na przydrożny drut kolczasty i strasznie poharatał sobie nogę i pośladek. Mimo potwornego bólu pozbierał się i dojechał do mety. Przez kilka godzin próbowano ulżyć jego cierpieniom. Na pokiereszowaną nogę założono aż 33 szwy. - Wszystko mnie boli, a ślady wypadku będę nosił do końca życia. Ale i tak kocham Tour de France. To najpiękniejszy wyścig na świecie - oświadczył Hoogerland.Holender z bandażami jedzie dalej i nawet próbował uciekać. Powtarzam - upadek przy prędkości 50 km/h, drut kolczasty, rany na całym ciele, 33 szwy... wstał i pojechał, i jedzie dalej. Komentarz zbędny, choć przydałoby się porównać ich zarobki. Tak na oko to kolega Maor ma ze dwa razy (żeby tylko! - Tomek) większą pensję od Johnny'ego.
     Czesław Lang twierdzi, że kolarze to twardzi ludzie. Kolarz po upadku pierwsze, co robi, to rozgląda się za rowerem i chcę pędzić dalej, piłkarz zwija się z bólu i rozgląda się za noszami. I dlatego kolarstwo jest piękne - heroizm, walka na całego, wielogodzinne treningi i supersportowy tryb życia."

      Nie wiem jak wy, ale ja się z tym wszystkim zgadzam. Tak bardzo podoba mi się ten tekst, że musiałem się z wami nim podzielić... Genialnie pokazuje coś co w kolarstwie bardzo cenię. Nie ma miejsca na aktorstwo, nie ma miejsca na udawanie. Walka. Nieustanna walka. Pot, zmęczenie, skurcze, rany, obtarcia. Przed nikim nie musisz udawać, nie musisz markować, jesteś tylko ty i masz tylko siebie. Tutaj nie ma miejsca na słabości. Nikt na Ciebie nie poczeka, nie zrobią pauzy w grze, nie ma przerw na ochłonięcie. Walka. Nieustanna walka. Do końca.  I nawet gdy już padasz, nie masz sił, dwoi i troi Ci się w oczach, jesteś odwodniony, skurcze nie dają Ci spokoju... nie możesz poprosić o zmianę, nie możesz prosić o czas. Nikt Ci nie powie: usiądź na ławce, ja pojadę trochę za ciebie. Jest tylko walka. Nieustanna walka. Do końca. Do upadłego. 
       I to jest to co kocham. Nie ma miejsca na słabości, nie ma miejsca na marudzenie, nie ma miejsca na odpoczynek. Każdy wyścig to test siły charakteru... Jeśli jesteś mocny, nie tylko fizycznie, to wygrasz. Nie zawsze z  przeciwnikami, ale z samym sobą. 

Walka. Nieustanna walka. Do końca. Do upadłego. To jest to co kocham. 

Uwaga! Przemyślenia! Czytasz na własne ryzyko.

   Jest już po północy a ja jeszcze siedzę przed kompem. Wpadłem w taki trochę melancholijny stan po obejrzeniu Hobbita (film godny polecenia :) ) i zacząłem rozmyślać o kolarstwie. Już od kilku dni chodzi mi po głowie pytanie, za co tak właściwie je lubię. Szybko doszedłem do wniosku, że łatwiej byłoby wypisać czemu go nie lubię, ale jako że ogólnie podchodzę do spraw z pozytywnej strony to i tym razem tak będzie.
     A więc tak... w mojej głowie pojawiła się taka myśl, żeby czasami usiąść, otworzyć bloga i podzielić się z wami moimi przemyśleniami, moimi spostrzeżeniami dlaczego lubię kolarstwo i wszystko co jest z nim związane. Tak jak zawsze moje wpisy są bardzo dynamiczne, szybkie tak te mogą być bardziej statyczne. Zobaczymy jak mi to wyjdzie i jak wy to odbierzecie.
     Nie chcę się tutaj spinać, robić żadnej spalary, że będę co drugi dzień z pominięciem dni wolnych od pracy wrzucał jakiś post. Po prostu jak będę miał ochotę, czas i wenę to napiszę coś od siebie. Mam jedną pewną zasadę, której się trzymam dotyczącą tego bloga. Pisanie ma mi sprawiać przyjemność. Tak po prostu. Zmuszać się nie muszę i chyba nie będę.
     To co będę pisał, będzie zupełnym wyłamaniem się ze stałości poprzednich postów. Pewnie niewiele osób je przeczyta, pewnie niewielu osobom się spodoba... Ale nie tylko dlatego piszę bloga. Sam wiem, że usiądę kiedyś i będę to czytał, tak jak ostatnio czytam moje pierwsze wpisy. Taki come back i przeżycie czegoś jeszcze raz. Przypomnienie sobie jak to było... Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał wracać do postów, żeby sobie przypominać jak to było gdy kolarstwo dla mnie było przyjemne. :) Oby nie.
      Ciągle się zastanawiam czy wrzucać ten post na swojego bloga... Zastanawiam się czy chcę podzielić się częścią mojego życia. Bardzo dużą częścią mojego życia. Jeśli jednak to czytasz, to chyba to udostępniłem... :) Jesteś kolarzem, albo jesteś powiązany z dwoma kółkami? Możliwe, że mnie zrozumiesz. Nie jesteś? To może niedługo będziesz? :)

Dobra, kończę, bo robi się melancholijnie.
Życzę wam (i sobie również), żebyście nie musieli długo czekać na kolejne posty.
Pomysły już są.


Rozmyślający Tomek

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych świąt!



Wesołych świąt Bożego Narodzenia! 


Życzę wam, aby potrawy wigilijne lekkimi były i żeby szybko się spalały na 
długich świątecznych treningach! :) 

Życzy
Tomek :)

sobota, 22 grudnia 2012

Podsumowanie działalności bloga

     Koniec roku się zbliża więc czas na jakieś małe podsumowanko. Kolarskie już było, więc teraz w kilku słowach opiszę jak to było z moim blogiem.
     Wszystko zaczęło się w połowie maja 2012 roku. Zawsze po każdym wyścigu miałem pełno do opowiedzenia znajomym, rodzinie, więc stwierdziłem, że może warto byłoby zapisywać to gdzieś. Tak też powstała ta strona i pierwsze wpisy. Jak to bywa początki bywają trudne. Rozkręcało się wszystko powoli, ale pisałem sumiennie po każdym wyścigu. I tak z tygodnia na tydzień coraz więcej osób odwiedzało moją stronkę.

     Pierwszy szczyt formy bloga przypadł na czerwiec. Wtedy  miał ponad 3 000 wyświetleń. Potem liczba wyświetleń mojego bloga była ciągle proporcjonalna do mojej formy. Nagły spadek z powodu kontuzji, żeby we wrześniu z powrotem wzrosła. I ten miesiąc jest także rekordowym miesiącem: ponad 3 400 wyświetleń. Dalej to koniec ścigania i oczywiście spadek ilości wyświetleń. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy :) Od połowy maja do dnia dzisiejszego moja strona ma ponad 18 500 wyświetleń! Dziękuję!

    Napisałem wiele postów o wyścigach, kilka o sprzęcie. Cieszyły się różną popularnością. Tutaj mamy TOP10:



Widać, że na najbardziej popularne są testy... Jeśli czas pozwoli, to będę starał się pisać coś więcej o częściach :)

 W połowie sierpnia powstał także profil mojego bloga na facebook-u ( www.facebook.com/TomekMtb ). Aktualnie "lubi go" 53 osób, ale liczba ta ciągle, choć powoli, wzrasta. :)  Tych, którzy jeszcze nie kliknęli "Lubię to!", gorąco do tego zachęcam :)


No to może starczyłoby tych liczb. Teraz coś ode mnie: 

     Pisanie bloga od samego początku sprawiało mi olbrzymią radość. To było na jakiś sposób drugi raz przeżycia wyścigu. Przypominanie sobie wszystkich fragmentów, różnych sytuacji, opisywanie rywalizacji na trasie... To jest to. Kocham to robić, choć często piszę w dużym zmęczeniu. Potem jednak czuję olbrzymią satysfakcję, gdy ludzie piszą komentarze, czy na wspólnych treningach komentują co napisałem. Sam też bardzo lubię wracać do relacji. Jest to swoisty motywator do treningów, do pracowania, do szykowania formy. Dochodzą mnie głosy, że Wam też się to podoba - bardzo mnie to cieszy i zachęca do pisania dalej... Właśnie.. pisanie dalej... Jak to będzie wyglądać w 2013? Pewnie podobnie ;) Nie jestem jeszcze na 100% pewny gdzie będę się ścigał, ale z informacji które teraz mam wynika, że ścigania będzie dużo... Czyli pisania też dużo :)


Dzięki za to, że czytacie mojego bloga, że komentujecie i kibicujecie :) 

Tomek


Nie wiem jak wy...

Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę doczekać się ścigania ;)


Race Day from ergon on Vimeo.




piątek, 14 grudnia 2012

sobota, 8 grudnia 2012

Buty Garneau Monte MTB - pierwsze wrażenia

Czołem!
      Przerwa między sezonami to czas nie tylko na odpoczynek, ale też na zaopatrzenie się w sklepach w nowe rzeczy potrzebne do kolejnego okresu startowego. Od jakiegoś czasu już planowałem zmianę butów. Moje 2-letnie Shimano SH-M123 przestały być sztywne. Do tego rzepy zaczęły puszczać i schylanie się i poprawnie ich podczas wyścigu zaczęło być lekko uciążliwe. Postanowiłem więc poszukać nowych butów.
     Chciałem, żeby buty miały klamrę i były w znośnej cenie. Proste zadanie, nie? Otóż nic bardziej mylnego. Mowa tutaj o moim nietypowym, bo dużym rozmiarze stopy. Normalne buty noszę w rozmiarach 48-48,5. Czyli jednym słowem kajak, nie stopa. :) Zacząłem przeglądać różne strony internetowe i szukać różnych modeli. Z doświadczenia wiedziałem, że buty Shimano mają dziwną rozmiarówkę i potrzebuje buty 49/50. Niestety ten numer wychodzi poza zakres "zwyczajnych" i ciężko było cokolwiek znaleźć.

piątek, 7 grudnia 2012

Mootyywaaatoooor

Śnieg?
Tym dwóm jednym to nie przeszkadza.
A nam? Też nie!

Pamiętajcie! 
Nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór :)



Jeździmy!

piątek, 30 listopada 2012

Kino

Pogoda nas nie rozpieszcza, ale trenujemy! Trochę inna dyscyplina, ale motywuje! :) 
Oglądamy, podziwiamy i... trenujemy! :) 

poniedziałek, 5 listopada 2012

Specialized Rib Cage, czyli coś o moim koszyczku

Witam was :)
Tym razem mało zobowiązujący i krótki opis mojego koszyczka Specialized Rib Cage.
    Słysząc ile kolarzy ma problem z tym, że bidony uciekają ze swojego miejsca, jeżdżąc na wyścigach i oglądając dużą ilość bidonów "zostawionych" na szybkich wyboistych zjazdach stwierdziłem, że mój tekst może się komuś przydać ;)
    Koszyczek udało mi się zakupić na allegro jako używany za 15 zł, choć ślady po poprzednim użytkowniku były naprawdę znikome. Nowy można dorwać za około 40 zł. Gama kolorystyczna jest bogata, więc nie sądzę żeby ktoś miał problem z dopasowaniem kolorystycznym do swojego roweru.

czwartek, 25 października 2012

Ankietka

Cześć.
     Przypomniało mi się! Tak, już wiem o czym chciałem napisać kilka dni temu. Otóż kilka osób pisało mi bądź mówiło, że blog jest za ciemny, że wygląda jak strona zakładu pogrzebowego... Nie mogłem się zdecydować czy zmieniać czy nie i wpadłem na pomysł, że to Ci którzy czytają bloga mi pomogą. A zrobią to jedną z form demokracji bezpośredniej... czyli głosowaniem ;)
      Tak więc po prawej stronie nad wtyczką społecznościową facebook-a (przy okazji zapraszam do polubienia mojej strony ;) ) jest prosta i krótka ankieta i żeby wyszło na poważnie muszę dodać, że liczę na wasze głosy. :)


Pozdrawiam
Tomek

!!!UWAGA!!!

Z racji tego, że ankieta nie działa jak miała działać (zeruje wyniki co jakiś czas) proszę o wypowiedzi w komentarzu. 

Czy zmienić kolorystykę bloga na jaśniejszą? 

środa, 24 października 2012

Najlepsze ujęcia - 2012

W drodze ze szkoły wpadłem na coś genialnego... Coś co miałem zrobić na blogu.. Jednak zapomniałem co to było... Niestety. Dlatego też chcąc coś napisać stwierdziłem, że zrobię listę "Top 10 ujęć z sezonu 2012". Zapraszam:



piątek, 19 października 2012

Podsumowanie sezonu 2012

Cześć :)
Błotko we Wrocławiu
Mój sezon startowy skończył się już jakiś czas temu... Najwyższy czas aby trochę to wszystko podsumować:
      Sezon 2012 był moim pierwszym sezonem startowym. Reprezentując barwy BGŻ Eska Team i Taris Sevroll Puszczykowo startowałem na 14 imprezach z czego 10 razy stawałem na podium: 3 razy gościłem na najwyższym stopniu, 5 razy byłem drugi, 2 razy - trzeci. 
    Zrobiłem także 2 generalki. Jedną, bardzo udaną - Bike Maratonu. Tam na dystansie GIGA w kategorii M1 zająłem 2 miejsce. Kolejną generalkę którą zrobiłem to 5 miejsce w Grand Prix Wielkopolski w Maratonach Rowerowych na dystansie MEGA. No to może byłoby tyle z suchych liczb... Teraz coś ode mnie.

wtorek, 16 października 2012

Oficjalne ważenie - Radon na wadze

     Ta... A miało się skończyć na zważeniu siodła, sztycy i zacisku... Efekt? Rozebrałem "Radka" na części pierwsze. Muszę się przyznać, że nigdy wcześniej tego nie robiłem. Ba, nawet powiem wam, że słabo czuje się w naprawie i regulowaniu moich rowerów. Jakiś czas temu z pomocą przychodził mi Karol, u którego serwisowałem rower, lecz teraz wziąłem sprawy w swoje ręce i postanowiłem poradzić sobie sam, a czas przerwy między sezonami jest najlepszym czasem na takie eksperymenty. Tak więc też rozebrałem rower na tyle ile umiałem. Męczyłem się z tym wszystkim stosunkowo długo. Na szczęście pomagał mi mój brat, który ma niezłą smykałkę do majsterkowania i w taki sposób w końcu się udało. Nie udało mi się tylko odkręcić korby i kasety od koła. Co prawda z tym drugim próbowałem i pożyczyłem nawet klucz, jednak bez "bacika" trudno było sobie poradzić.
     Jak już rower rozebrałem na te wszystkie części, umyłem je, grzechem byłoby niesprawdzenie ile to wszystko waży. Prawdę mówiąc to nawet nie wiedziałem ile Radon waży - choć miałem go prawie od roku to nigdy nie go nie zważyłem.
     Waga która towarzyszyła mi przy czynności sprawdzania ciężaru poszczególnych części nie jest cudem techniki.... Dokładność do 2 g. Ale jak to mawiają: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, więc zabrałem się do dzieła. Excel, tabelka, aparat i jedziemy!
       Jak już wszystko uwieczniłem na zdjęciach, i wpisałem wagę do excel'a,  w kolejnym okienku wpisałem magiczną komendę która mi wszystko zsumowała strasznie się zdziwiłem. Strasznie, a nie bardzo, bo to co zobaczyłem było przerażające. Prawie 11kg! Szczerze mówiąc liczyłem na  mniej... Tak przynajmniej pół kilo mniej. Trochę byłem tym rozczarowany... Świadomość tego ile mój rower waży trochę mnie przygnębiła. Ale po jakimś czasie zmieniłem swój tok myślenia.
     Skoro na ciężkim rowerze udawało mi się osiągać dla mnie satysfakcjonujące wyniki, to gdy odchudzę rowerek, będą one jeszcze lepsze. Zacząłem też myśleć o wszystkich ludziach, którzy mają o wiele lżejsze i lepsze rowery a wygrywam z nimi...
     Kolejna strona myślenia: rower i jego waga to przecież nie wszystko. Ba, nawet niewiele. Ważna jest forma i "noga". Tak.. I to dla mnie tak właściwie jest priorytetem. Rower może przecież być troszkę cięższy, ale jak będzie mi się na nim dobrze jeździło... o to przecież chodzi! :)
    Tak czy siak: świadomość tego ile waży mój rower nie powinna w jakikolwiek sposób zmienić moich wyników. Przynajmniej bezpośrednio. Pośrednio świadomość daje mi możliwość i motywację do odchudzania roweru, co mam nadzieję przełoży się na lepsze wyniki.

     Od razu chcę uspokoić. Nie stałem się nagle jakimś fanem lightowania roweru. Może będę starał się go trochę odchudzić, ale bez przesady. Z pewnością będą mnie ograniczały moje finanse i mam nadzieję, że zdrowy rozsądek. :) Priorytetem dla mnie jest przecież dobre wyniki na zawodach które będę osiągał główne przez ciężką pracę nad formą, a nie zbijaniem gramów z top capa.

 A rozpiska nad którą tak pracowałem wygląda mniej więcej tak:

Bottle Cage: (Koszyk na bidon) Specialized Rib Cage 36
Brake (Front): (Hamulec przedni) Formula RX  244
Brake (Rear): (Hamulec tylny) Formula RX  256
Cables: (Pancerze i linki) Shimano SIS OT-SP41 68
Cassette: (Kaseta) SRAM PG1050 10Speed waga w tylnym kole
Chain: (łanńuch) SRAM PC1050 10Speed 252
Crankset: (Korby) Truvativ X9 10-Speed Crankset waga w ramie
Derlr (Front): (Przerzutka przednia) Sram X9 Front Derailleur - 10 Speed 134
Derlr (Rear): (Przerzutka tylna) SRAM X-9 X9 10 Speed Long Cage 226
Fork: (Widelec) RockShox 2011 SID RLT 1546
Frame: (Rama) Radon ZR RACE 20'  2646 (waga ramy+korby+sterów)
Grips: (Gripy) Bontrager X-Lite 14
Handlebar: (Kierownica) Race Face Evolve Flat 600mm 188
Headset: (Stery) FSA No. 10 waga w ramie
Pedals: (Pedały) Shimano PD-520 372
Seat: (Siodło) BBB DLT Deluxe 256
Seatpost: (Sztyca) Cube ReadyForRace 278
Seatpost clamp: (Zacisk sztycy) Pro 22
Shifters: (Manetki) SRAM X.9 3x10 230
Spacers: (Podkładki pod mostek) FSA 36
Stem: (Mostek) Race Face Evolve XC 100mm 168
Tire (Front): (Opona przednia) Continental Race King 2,2 Supersonic 478
Tire (Rear): (Opona tylna) Continental Race King 2,2 Supersonic 462
Top Cap: (Top cap) Radon 168
Tubes: (Dętki) 332
Wheel Front: (Koło przednie) Mavic Crossride 966
Wheel Rear: (Koło tylne) Mavic Crossride 1408 (waga koła+kasety)
Licznik Sigma BM 1009 40
Adaptery Formula PM to 180mm & IS to 160mm  84
Tarcza tył Avid G3CS 160mm 104
Tarcza przód Formula RX 180mm 120
Osłonka pod łańcuch 16




SUMA 10998



czwartek, 11 października 2012

Niby tak samo.. ale jednak inaczej...

    Zimny, pochmurny dzień na pewno nie sprzyjał wyjściu na rower. Do tego jeszcze wszystkie starty mam za sobą i nie mam wyznaczonego żadnego celu. Takie warunki sprawiają, że bardzo trudno znaleźć motywację do wyjścia na rower, jednak chcąc zacząć długi weekend pozytywnie jakoś się przemogłem. Termometr pokazywał na dworze tylko 7 st. nad kreską, więc pierwszy raz od daaawna  założyłem długą bieliznę termoaktywną pod spodenki kolarskie. Do tego na mojej głowie zawitała opaska na uszy a ręce zaopatrzyłem w długie rękawiczki. Choć udawałem, że to nie nastąpiło, ale jednak. Mamy jesień.

niedziela, 7 października 2012

Ogień od samego początku - Bike Maraton - Świeradów Zdrój

    Już któryś raz powtarzałem sobie, że muszę pójść mocno od samego początku. Wiedziałem, że pierwszy podjazd był kluczowy i trzeba jechać tam na całość. Takie to myśli biegały mi po głowie tuż przed startem. Od dwudziestu minut stałem w pierwszym sektorze, było już kilka minut po jedenastej i ciągle jeszcze nie wystartowaliśmy. Chyba pierwszy raz w tym roku tak się zdarzyło. W końcu jednak motocykle odjechały i zaczęliśmy wspólnie odliczać. 
      Pierwsze kilometry to walka o utrzymanie tempa. Widziałem, że Rafał Łukawski jest przede mną, Tomek Czerniak siedział mi na kole. Dużo więcej nie myślałem, tylko kręciłem nogami jak najszybciej i jak najmocniej się dało pokonując kolejne metry podjazdu pod Stóg Izerski.

poniedziałek, 1 października 2012

P.S Chwyty Bontrager X-lite

Cześć.
     Jakiś czas temu pisałem o swoich gripach (post możecie znaleźć tutaj). Dziś tylko krótkie dopowiedzenie do mojego testu.
     Otóż pisałem, że nie przeszkadza mi kręcenie się gripów. Rzeczywiście nie przeszkadzało, dopóki nie straciłem korka od kierownicy. Stało się to na wyścigu w Karpaczu. Grip zjeżdżał mi z kierownicy, więc po każdym zjeździe musiałem go z powrotem układać tak jak miał być.
     Dlatego też postanowiłem coś  z tym zrobić. Popytałem co i przykleiłem je bezbarwnym lakierem do paznokci. Efekt? Gripy trzymają się jak powinny. :)

    Tak więc do mojego "testu" trzeba dopisać, że korki po kilku miesiącach używania i po kilku glebach starły się i jeden z nich wypadł. Gripy przez to zaczęły zjeżdżać i trzeba było je przykleić. Teraz już wszystko gra i można je spokojnie dalej używać :)


Tomek

wtorek, 25 września 2012

Dwójkowa jazda na.. dojechanie. Grand Prix Wlkp - Łopuchowo - FINAŁ

     Czułem zmęczenie w nogach. Wiedziałem, że ten wyścig nie będzie jak poprzedniego dnia w Karpaczu. Miałem tylko dojechać, aby zaliczyć start do generalki. Mimo to chciałem pojechać dobrze i mocno. Trasa w Łopuchowie, bo tutaj startowała ostatnia edycja Grand Prix Wielkopolski w Maratonie MTB, była prosta: 64km, płasko i szybko. Przyjechało bardzo dużo dobrych kolarzy, pewnie tak samo jak my, żeby dokończyć generalkę. Klub w barwach których startowałem (Taris Puszczykowo) miał na tym wyścigu aż 14 reprezentantów. 
   Miasteczko, start/meta były usytuowane na boisku w Łopuchowie. Na rozgrzewce przejechałem start i finisz który prowadził po długiej prostej drodze asfaltowej. Przy okazji sprawdziłem dokładnie jak działa przerzutka. Dzień wcześniej pogiąłem hak, ale swoimi siłami naprostowałem go, a potem wyregulowałem cały zestaw i ku mojemu zaskoczeniu działał nawet dobrze.
     Dystans MEGA na którym startowałem rozpoczynał wyścig o godzinie 11, tak więc kilka minut przed tą godziną razem z Tomkiem Czerniakiem weszliśmy do pierwszego sektora. Przed nami stali: Rafał, Glon, Jarek, p. Jasiu i Wojtek Polcyn. Ten ostatni walczył o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej w juniorskiej kategorii. 
      Pan Kurek przez mikrofon podał informację, że start ostry następuje 400 metrów po wyjechaniu ze stadionu, a na początku mamy jechać za radiowozem 20km/h. Odliczanie... 

poniedziałek, 24 września 2012

Ciężko i długo. Bike Maraton 2012 - Karpacz


     Obudziłem się chwilę przed godziną dziewiątą. Trzeba było już wstawać, bo za dwie godziny miałem wystartować w kolejnym maratonie z serii Bike Maratonu, a dokładniej mówiąc w edycji w Karpaczu. Trasa miała być długa i trudna. Na dystansie GIGA 79km i 2500m przewyższeń - zapowiadało się bardzo ciekawie. Wstałem, zjadłem jogurt, popakowałem się i razem z Rafałem, Tomkiem i Glonem wsiedliśmy do samochodu, żeby dojechać kilka kilometrów do miejsca startu. Było stosunkowo zimno, ale postanowiłem (co później okazało się dobrą decyzją) wystartować w krótkich spodenkach, koszulce i rękawkach. Rozgrzaliśmy się i ruszyliśmy w stronę sektorów startowych. Razem z Tomkiem Czerniakiem jak zwykle mieliśmy 1 sektor. Gdy do niego weszliśmy zaczepił nas Kamil Handl - junior który razem z nami jeździ na GIGA. Trochę pogadaliśmy, pożartowaliśmy i w końcu nadszedł czas na start.




poniedziałek, 17 września 2012

111km Mistrzowskiego wyścigu, czyli Mistrzostwa Polski XCM w Dąbrowie Górniczej

     Było już po jedenastej godzinie. Zimne przedpołudnie sprawiło, że bluza była koniecznym elementem ubioru, a że nie było za bardzo co robić, razem z Tomkiem leżeliśmy w samochodzie i odpoczywaliśmy, podczas gdy nasz trener - Rafał ścigał się na trudnej trasie Poweraide Maratonu w Piwnicznej Zdrój. Towarzyszyliśmy mu w długiej podróży do tej miejscowości tuż przy granicy Polsko-Słowackiej, żeby następnego dnia móc wystartować w Mistrzostwach Polski w Maratonie MTB w Dąbrowie Górniczej. No właśnie... To już jutro o tej godzinie będę startował w tej ważnej imprezie - pomyślałem i dalej próbowałem zasnąć...

niedziela, 9 września 2012

Krzaki, piach i mocne tempo... Grand Prix Wlkp - Koło

    Budzik zadzwonił o 5:44, gdy za oknem dopiero się przejaśniało... Kolejna słabo przespana noc przed wyścigiem. Słaby początek dnia - pomyślałem. Miałem nadzieję, że dalej potoczy się lepiej. Za 10 szósta udało mi się ostatecznie wygrzebać spod kołdry i zacząłem ogarniać rzeczywistość. Tak właściwie to prawie wszystko do wyścigu miałem przygotowane. Zjadłem płatki, przygotowałem izotonik, zrobiłem kanapki, zapiąłem plecak i już o 6:15 ruszyłem rowerem na drugą stronę Poznania. Pod dom trenera podjechałem o 6:42. Na liczniku zapisane 9km. Dobra rozgrzewka od samego rana - pomyślałem. W końcu przyjechali też inni: Jarek, Wojtek, Jonasz, Marcin (później zwanym Glonem) i Tomek Czerniak (dalej Tomczer)... Wrrrróć. Tomek przybiegł, bo złapał po drodze laczka. Spakowaliśmy rowery na przyczepkę, choć trochę czasu nam to zajęło, bo kiedy była projektowana przez Rafała (trener) nikt nie miał szerszych kierownic niż 580mm... A teraz 4 "najnery" i wszystkie koło 700mm... W końcu  jednak udało się i ruszyliśmy. Po drodze zebraliśmy Tomka Jakubowskiego i obraliśmy cel na Koło.... 
    Jechaliśmy ciągle we mgle, jednak z biegiem czasu (i drogi) unosiła się coraz wyżej, aż w końcu zupełnie znikła, wyszło słoneczko i zrobiło się ciepło. W okolice ruin zamku, gdzie był start, dojechaliśmy o 9:30. I tradycyjnie jak przed każdym startem: jedzonko, rozgrzewka, sektor, odliczanie...

środa, 5 września 2012

Wyścig w chmurach, od strzałki do strzałki, czyli BM Myślenice

"Żeby chirurdzy wiedzieli do jakiego stanu Cię złożyć" - Tata przed wyścigiem :)
    No i stało się. W końcu wyleczyłem kontuzję i od połowy sierpnia wsiadłem na rower. A gdy tylko zacząłem powoli trenować pojawiła się myśl o wyścigu. Tak wyszło, że na przełomie sierpnia i września byłem  w Tylmanowej (okolice Szczawnicy, Krościenka nad Dunajcem) a 1.09 miał być Bike Maraton w Myślenicach więc postanowiłem jechać. Założenie na wyścig miałem bardzo proste: przejechać dystans GIGA. Potrzebne mi były (i de facto nadal są) starty na tym dystansie do klasyfikacji generalnej. Nie myślałem o poważnym ściganiu, bo forma po 1,5 miesięcznej przerwie nie mogła być najlepsza.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Chwyty Bontrager X-lite


Cześć.

    Na początku swojej działaności na tym blogu powiedziałem, że czasami będę wrzucał tutaj swoje "subiektywne opinie i odczucia" dotyczące różnych sprzętów, części, których używam. Tak więc teraz, kiedy nie mogę trenować tylko siedzę i zanudzam się w domu na ruszt trafiają chwyty Bontrager X-lite, które mam zamontowane w swoim "Radku". 


     Kilka podstawowych informacji: Chyty Bontrager X-lite są to gąbkowe, dwuastocentymetrowe  chwyty, cechujące się bardzo prostą budową i lekką wagą. Zakończone są plastikowymi korkami, które bardzo dobrze trzymają się w kierownicy. Cały ten zestaw waży tylko 20g. 
                               

środa, 1 sierpnia 2012

Nogi na szczęście nie amputowali... Czyli szczegółowy raport

Witam ;) 
Wiele osób na "twarzo-książce" i innymi sposobami komunikacji pyta jak się ma moja noga. Otóż w tej chwili wygląda to tak: Trafiłem pod opiekę fizjoterapeutów z Przychodni Sportowej w Poznaniu i chodzę tam na zabiegi: magnetoterapii i jonoforezy, co ma wspomóc mojemu mięśniu czworogłowemu uda (a dokładniej głowie prostej) szybciej się zregenerować. Gdy tylko skończą się zabiegi założą mi. czasami widziane u sportowców, taśmy wspomagające i odciążające mięsień. Poza tym ze stworzenia czworonożnego, znów stałem się dwunogiem co oznacza nic innego jak tylko to, że poruszam się już bez kul. :)

Oczywiście o jakimkolwiek sporcie na razie nie ma mowy, co mnie bardzo przygnębia. Niestety nie wiem kiedy wrócę na rower, mam nadzieję, że uda się w tym roku jeszcze wystartować, choć po 2-miesięcznej przerwie nie będzie mocnej 'nogi'. 

Pozostaje mi tylko życzyć wam powodzenia w nadchodzących startach :)
Pozdrawiam
Kaleka - Tomek

P.S Ciągle mi chodzi po głowie, żeby napisać "coś" o swoich chwytach - Bontanger Race X-Lite... Może w końcu się ruszę i to "coś" napiszę :)


@edit
 Taping założony:

czwartek, 19 lipca 2012

No i stało się...

Cześć.
Kilka dni temu powinna pojawić się tutaj relacja z BM w Głuszycy... Niestety nie było mnie tam i nie będzie mnie prawdopodobnie na kilku kolejnych zaplanowanych wyścigach...
Uległem nieprzyjemnej kontuzji - zerwania wiązek w mięśniu czworogłowym uda... Niestety dyskwalifikuje mnie to z jakichkolwiek aktywności fizycznych na jakiś czas. Mam nadzieję, że pozbieram się na tyle szybko, żeby zrobić generalkę chociaż w BM...
Z tego powodu na blogu będzie trochę przestoju, chociaż może uda mi się coś napisać o sprzęcie.. Pożyjemy zobaczymy...

Pozdrawiam
Tomek


niedziela, 1 lipca 2012

Bike Maraton 2012 - Wisła 30.06.2012



Cześć! ;)
    Dziś na szybko piszę notatkę, bo jest 3 w nocy, ja dopiero wróciłem z Wisły z Bike Maratonu, a za kilka godzin wyjeżdżam do Zakopanego, aby dla odmiany pobiegać trochę po górkach.
     Od razu wytłumaczę się z braku zeszłotygodniowej relacji z Wyrzyska. Niestety byłem chory i po prostu tam  nie pojechałem. Trochę szkoda, bo trasa była fajna i można było się pościgać...
   Wracając jednak do Wisły. Wyjechaliśmy jak zwykle dzień wcześniej - w piątek, o godzinie 13:30. Niestety nie jechał z nami Rafał, bo tydzień wcześniej potłukł się w Karpaczu na maratonie Golonki, więc tym razem za kółkiem czerwonego busa usiadł Pan Jasiu Zozuliński. Jechał jeszcze Glon, Tomek Czerniak, Pan Romek, Pani Marysia i ja. 

niedziela, 17 czerwca 2012

Kargowa - Kaczmarek Electric MTB 2012 - Mini nie dla mnie

Cześć. :)

    Dziś wystartowałem pierwszy raz w życiu w wyścigu z cyklu Kaczmarek Electric MTB i po raz pierwszy powaznie ścigałem się na najkrótszym, 29-cio kilometrowym dystansie MINI. Wszystko z powodu tego, że w tym cyklu Juniorzy (m1) nie mogą jechać na dystans Mega, co jest co najmniej dziwne... Ale zacznijmy od początku: zaczęło się dziś rano, kiedy to o godzinie 8, ruszyliśmy z Poznania razem z Maksem do Kargowej. Jako, że samochód Maksa, "nie lubi wolno jechać", na miejscu byliśmy już koło godziny 9:15, poszedłem do biura zawodów, odebrałem numer, pakiet startowy i pojechałem na rozgrzewkę. Poprzedniej nocy mocno padało, co było doskonale widać. Wszędzie było mokro, ale wielkiego błota nie było. Po mocnej rozgrzewce, wróciłem do samochodu przy okazji spotykając koleżankę z Kargowej. Nie widzieliśmy się dawno, więc trochę postałem i porozmawialiśmy. Kilka minut później ustawiłem się w pierwszym sektorze (taki dostałem po pokazaniu wyników) w drugiej linii. Od samego początku chciałem jechać mocno i aktywnie.

niedziela, 10 czerwca 2012

Bike Maraton - Piechowice 2012

     No i tak jak tydzień temu zapowiadałem, wczoraj ścigałem się w kolejnym wyścigu z cyklu Bike Maraton. Tym razem na Dolnym Śląsku - w Piechowicach. Trasa miała być zmieniona w porównaniu do zeszłego roku, czekało na mnie 76km ścigania po górzystej trasie, liczącej 2200m przewyższeń. Zapowiadało się baardzo ciekawie, jednak rzeczywistość okazała się o wiele ciekawsza niż przypuszczałem..
     Cała historia zaczęła się dwa dni temu (piątek) kiedy to o 13:30 zebraliśmy się pod domem trenera - Rafała Łukawskiego. Tym razem na wyścig mieliśmy jechać w dużym składzie - Rafał, Tomek Czerniak, Michał Przybylak, Roman Sokalski, Maria Sokalska, Emil Trzciński i oczywiście ja. Pogadaliśmy, załadowaliśmy rowery na przyczepkę i ruszyliśmy na południe Polski.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Barlinek - Grand Prix Wielkopolski w Maratonach Rowerowych 2012

     Wczoraj ukończyłem trzeci maraton z cyklu Grand Prix Wielkopolski w Maratonach Rowerowych.  Tym razem cykl zawitał do Barlinka, miejscowości w woj. zachodnio-pomorskim. położonej nad Barlineckim jeziorem, wokół którego dane nam było się ścigać...
    Jak to zwykle bywa, gdy wyścigi są niedaleko i można w miarę rozsądnie dojechać tam tego samego dnia co start, razem z trenerem jeździmy z samego rana.. Tak było i wczoraj. Budzik zadzwonił dokładnie o godzinie piątej. Było już jasno, powietrze było rześkie, co pomogło mi wstać. Przygotowałem sobie izotonik, dopakowałem torbę, zjadłem musli i razem z tatą pojechałem na drugi koniec Poznania, na miejsce zbiórki - pod blokiem trenera. Jak to zwykle bywa jechaliśmy naszym klubowym czerwonym busikiem z przyczepką, jednak tym razem trochę w innym składzie: Rafał Łukawski, Jan Zozuliński, Tomek Czerniak, Wojtek Polcyn, Jarek Skrzypczak, Tomek Jakubowski i ja. Z pod domu trenera ruszyliśmy koło 6:30 a przed nami była 165 kilometrowa trasa.


środa, 30 maja 2012

Continental Race King

Witam :)
  Z dwudniowym opóźnieniem, zabieram się do pisania kolejnego wpisu dotyczącego testu sprzętu rowerowego. Jako pierwsze na ruszt trafiają opony - Continental Race King.
    Swoją przygodę z tymi oponami zacząłem w lutym 2011 roku, kiedy to założyłem je do Kellysa zamiast opon Kellys Cobra. Różnica była od razu zauważalna, gdyż jest to opona zupełnie inna... Ale o odczuciach trochę później. Teraz kilka suchych danych. Race King występuję na rynku w aż 5 wersjach (Supersonic, RaceSport, Protection, UST-Tubeless i zwykła drutowana). W każdej wersji można wybrać opony o dwóch szerokościach: 2.0 i 2.2.  Są to opony przeznaczone do wyścigów XC i Maratonów. Tyle z podstawowych informacji, teraz zobaczymy jak wygląda to w rzeczywistości.

poniedziałek, 28 maja 2012

Subiektywne opinie i odczucia

Cześć wam wszystkim :)
Czekając dziś w kolejce do dentysty rozmyślałem sobie o moim blogu, który ku mojemu zdziwieniu kilka osób czyta... Niestety startów nie mam co tydzień i wtedy mój blog na jakiś czas umiera... Pomyślałem więc, że podczas takich dłuższych przerw można by coś napisać. Z początku nie miałem jednak pomysłu co to mogłoby być. Przecież żadnym doświadczonym kolarzem nie jestem, ścigam się od niedawna... W końcu jednak wpadłem na pomysł.

niedziela, 20 maja 2012

Gniezno - Grand Prix Wielkopolski w Maratonach Rowerowych 2012

     Dziś reprezentując barwy klubu Taris Servoll Puszczykowo ukończyłem maraton w Gnieźnie.. Zaraz po powrocie do domu i odświeżeniu zabieram się do pisania opowiadanio-relacji z wyścigu, aby niczego nie zapomnieć. A działo się dużo... Baaardzo dużo. Zapraszam do czytania :)

     Budzik zadzwonił dziesięć  minut przed siódmą, aby ostatecznie po 3 "drzemkach" wywalić mnie z łóżka. Wstawało mi się ciężko, ale u mnie jest to norma. Po lekkim śniadanku poczułem się rześko i zacząłem przygotowywać się do wyścigu. Ubrania, rower, kask, numer startowy... Było tego o wiele, wiele więcej.. O godzinie ósmej byłej już zwarty i gotowy do wyjścia. Na miejsce spotkania podrzucił mnie tata samochodem, choć bez problemu sam bym też dojechał. Na stacji benzynowej chwilę postałem, przyjechali jeszcze Tomek i Krzychu, obaj z mojej kategorii.  Trener Rafał Łukawski przyjechał czerwonym busem razem z Wojtkiem Polcynem o 8:20, zapakowaliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę. Humory wszystkim dopisywały, była piękna pogoda i wszyscy jechaliśmy ścigać się do Gniezna na dystansie Mega...


wtorek, 15 maja 2012

Bike Maraton - Wieluń 2012

Choć start w Wieluniu nie był moim pierwszym startem w tym sezonie, to jednak od niego zacznę. Może was zdziwić trochę forma pisania. Nie będzie to najzwyklejsza relacja z wyścigu, tylko tak jakby krótka opowieść.. Zapraszam do czytania :)


     Drzwi od pokoju otworzył tata pytając o której mam cały ten wyjazd... Coś mi nie pasowało, więc szybko zapytałem o godzinę. Szósta... Jak to?! Szósta?! Godzinę temu miałem wstać! Nie ma to jak dobry początek dnia. Szybkie ubranie się w strój kolarski, śniadanie, przygotowanie izotoników.. Wszystko jest? Chyba tak. Wybiegłem z domu z torbą na ramieniu i rowerem w ręce o 6:10, czyli na dziesięć minut przed zbiórką na stacji benzynowej skąd razem z trenerem Rafałem Łukawskim mieliśmy ruszyć do Wielunia. Dojechałem na czas, spotkałem Michała, trochę porozmawialiśmy i kilka minut później rowery były na przyczepce a my w samochodzie. Padał deszcz, było zimno - czyżby szykowała się powtórka z Wrocławia? Mieliśmy nadzieję, że tak nie będzie... 

poniedziałek, 14 maja 2012

Małe przywitanko :)

Witam wszystkich na moim nowo założonym blogu! 
Jak pewnie dało się zauważyć blog jest o tematyce rowerowej i będę pisał tutaj swoje relacje z wyścigów, ciekawszych treningów, wyjazdów w góry. Blog będę starał się ciągle rozbudowywać o kolejne działy o nowe wpisy i zdjęcia. 


Zapraszam do czytania!
Miłej lektury 
Tomek