Dziś miała się pojawić relacja z wyścigu XC z Żerkowa... Niestety z wielu przyczyn nie mogłem się tam wybrać. Tak więc w ramach rekompensaty wrzucam coś innego. Enjoy!
Bardzo długi czas kształtował się we mnie pomysł, aby napisać coś o "stylówie". Nie, nie stałem się kolejnym ekspertem od długości skarpetek. Ugryzę temat trochę z innej strony. Chciałem tak od siebie, tak po prostu, napisać jakie jest moje podejście do "stylówy" i całej jej otoczki.
Pierwszy raz na blog szymonbike trafiłem dobre pół roku temu. Szczerze mówiąc stwierdziłem, że ten cały pomysł ze stylówą to jest słaba rzecz i to tylko próba wylansowania się. Przeczytałem kilka postów, lecz po trafieniu na post o "Trzepaku miesiąca" stwierdziłem, że to za wiele i olałem. Potem była długa, długa przerwa. Dopiero ostatnio (jakiś miesiąc temu (?)) znów trafiłem na ową stronę i zacząłem się w to wszystko wgłębiać.
Zanim to zacznę komentować... Jak pewnie sami możecie ocenić, to jakimś mistrzem stylówy nie jestem. Mam czarny kask, słabe oksy, krótkie skarpetki i do tego buty Shimano. Nie mam 70cm w obwodzie uda, ani tkanki tłuszczowej na poziomie 2%. Okablowania też nie. W takiej sytuacji to ja powinienem siedzieć w domu i nie jeździć na rowerze. Bo jak tak można? Otóż można. I nie sprawiało mi to żadnych problemów. Ba! Mogę nawet powiedzieć, że jazda sprawiała mi przyjemność. Niesamowite. Trzepacko ubrany i przyjemność na rowerze?!
Może trochę przesadzam, ale chciałem pokazać coś co niestety ludzie czasami gubią przez taką otoczkę. Otóż, po co jeżdżę na rowerze? Jeżdżę, bo sprawia mi to przyjemność. Nie dlatego, że chcę się wylansować czy poszpanować nowymi butami. Na zawody nie jeżdżę, żeby pokazać nową koszulkę, tylko żeby zrobić dobry wynik. Na trening nie jadę po to, żeby wylansować się dobrym kolorem oprawek okularów - jadę po to, żeby potrenować. Oczywiście te rzeczy się nie wykluczają... ale trzeba wiedzieć, która jest priorytetem...
Przykład z dzisiejszego dnia: Zimny niedzielny poranek. Wszystko pokryte śniegiem, a Tomek wybiera się na trening w terenie. Ubieram się ciepło i idę. Wyglądałem tak: czarny kask, pod nim szara czapka. Na klacie bluza byłej zawodowej grupy CSC. Dół to szare ocieplane spodnie i czarne ochraniacze na buty z membrany. Nigdzie nie można dostrzec znaczków Castelli czy innych włoskich firm.
Cytacik z zasad szymonbike:
"- Wtopa ze stylówą oznacza naruszenie jakiejkolwiek zasady dotyczącej stylówy
w elemencie ubioru który swobodnie mógłby być PRO,
gdyby tylko Trzepakowi Miesiąca się chciało."
Nie wiem czy swobodnie mógłbym być PRO. Jeśli swobodnie w tym miejscu oznacza posiadanie tak z 1,5 tysiąca złociszy do przeznaczenia na ubrania, to nie mógłbym, bo takiej kasy nie mam. Trudno więc stwierdzić czy teoretycznie zasługuje na tytuł Trzepaka Miesiąca. A praktycznie? Bezproblemowo. I nawet mógłbym sam sobie go przyznać. A wiecie co jest w tym najlepsze? Zrobiłem 4-godzinny trening i było mi "trzepacko" ciepło.
Bo co by było gdyby...
Rozjazd z kumplami? Oksy u cioci zostawiłem. A poza tym za krótkie skarpetki mam. Lepiej jak pojadę sobie sam, gdzieś do lasu...
Nie... na wyścig? Mam słabo dopasowany kask do stroju... Nie chcę być trzepakiem miesiąca. Zrobię mocny trening... oczywiście bez kasku.
Pada deszcz... a błotniki nie są PRO. Pójdę jutro.
Chętnie bym poszedł na rower mimo tego, że jest -5 stopni. Ale nie.. nie mam czarnej czapki. Nie będę przecież jeździł ubrany trzepacko.
Nie.. nie zdejmę okularów. Co z tego, że przez błoto nic nie widzę. Stylówa musi być!
Chyba trzeba określić, co jest priorytetem... Ja mam różne priorytety, jednak często nie ma w nich ubioru. Taki po prostu jestem. Nie oznacza to, że nie patrzę, co na siebie zakładam i co kupuję...
Przykład nr 1.: Kupowałem jakiś czas temu buty do ścigania. Przede wszystkim patrzyłem na rozmiar. Znalazłem kilka w numerze 49. Potem była cena. Nie śpię na złociszach, więc musiałem się ograniczyć do tych 400zł. No i tutaj pojawiał się dylemat. W tej kwocie nie było białych bucików. I co w takiej sytuacji zrobiłby stylówkarz? Nie kupowałby, tylko dozbierał te 200zł i kupił lśniąco-białe Spece. Ja jestem Tomek i kupiłem czarne buty Garneau. Trzepactwo na maxa, nie?
Przykład nr 2.: Kilka dni temu decydowałem się na zakup okularów. Portfel ograniczał mnie do 150zł więc w tej kwocie szukałem... Szukałem... i znalazłem fajne Accenty. Przyznam się, że kierowałem się zasadami szymona i nawet przy okazji rozmowy się go jeszcze podpytałem. Dostałem "zielone światło" i zamówiłem.
To nie jest do końca tak, że mam głęboko tę całą stylówę i chodzi tylko o jeżdżenie. Też mam lustro w domu. Też chciałbym wyglądać jak profesjonalista. Dlatego jak tylko mam możliwość, to robię wszystko tak, żeby być coraz bardziej podobny do tych najlepszych. Przy kupnie butów inaczej się nie dało. Oksy będą OK. Jak może za jakiś czas będę kupował sobie kask, to też będę patrzył pod kątem stylówy. Nie jestem hejterem, a przynajmniej nie spalaczem. Dbanie o siebie i o stylówę jest fajne. Trzeba tylko gdzieś znaleźć granicę i stwierdzić po co tak naprawdę jeżdżę na rowerze.
Na koniec tylko chciałem rzucić takie hasło do dyskusji...
Szymonbike dba o stylówę i dba o brak spalarstwa... ale...
Czy takie mega, hiper dbanie o stylówę nie zahacza o spalarstwo?
Częściowo trzepacki
Tomek-MTB