piątek, 3 maja 2013

Crivit - Cycle Helmet

     Między ściganiem, treningami i nauką udało mi się znaleźć trochę czasu, żeby ze spokojem napisać pewien test na bloga, który od dawna miałem w planach napisać. O co chodzi? Otóż o to, że jakiś czas
temu dostałem od firmy PR-owskiej  kask, który co roku pojawia się w wiosennej ofercie znanego nam sklepu Lidl. Co jest takiego w tym kasku, że dostałem go do przetestowania? Też mocno się nad tym zastanawiałem, ponieważ zawsze on jak i inne rzeczy z kolekcji rowerowej Lidla wzbudzał duże zainteresowanie nie tylko w sklepach, ale także na forach rowerowych.
    
   Informacje które podaje producent brzmią mniej więcej tak: Kask zbudowany jest w powszechnie używanej technologii in-mold, która polega na tym, że zewnętrzna część skorupy, wykonana z plastiku wtopiona jest w podstawę styropianową. Optymalne dopasowanie do głowy ma zapewnić system regulacji pokrętłem z tyłu głowy. Kask dodatkowo posiada lampkę LED z 6 diodami i 3 trybami oświetlania. 11 otworów wentylacyjnych ma zapewnić optymalną cyrkulację powietrza, a odblaskowe elementy mają zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Dodatkowo: "wyściółka" brody dla wysokiego komfortu noszenia, wyciągane poduszeczki, które można prać, ściągany daszek, oraz siateczkę ochronną przed owadami.

  
    To wszystko można wyczytać na pudełku od kasku, ale jak ma się to do rzeczywistości? Zacznijmy od całej tej technologi in-mold. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to tylko slogan reklamowy. Górna część kasku rzeczywiście jest wtopiona w styropian.. I to nawet mocno. Jest to zrobione stosunkowo precyzyjnie, jednak do perfekcji tutaj trochę brakuje. No ale nie oszukujmy się. Takiej perfekcji możemy wymagać od kasków za kilkaset złotych.
     System dopasowania do głowy... I tutaj jest trochę problemów. Otóż ja osobiście mam bardzo niekształtną głowę (przynajmniej sam tak sądzę) i trudno mi dopasować ten kask, tak, żeby leżał idealnie.
Głowę mam wąską, więc kask lekko chybocze się na boki, a regulacja pozwala zniwelować różnice tylko jeśli chodzi o długość. Samo pokrętło jest bardzo proste w obsłudze, nie zacina się i dobrze pracuje. Jest to system stosowany powszechnie, więc większość osób, które mają styczność z kaskami miały także styczność z takim rozwiązaniem, a ci co nie mieli bardzo łatwo ogarną sprawę.
        Teraz hit. Pierwszy raz miałem w rękach kask z wbudowaną lampką. Można by rzec, że jest to zbędny bajer. Dla kolarza, który jedzie maraton  (nie wliczając maratonu pana Golonki w Wałbrzychu, gdzie jest słynny długi tunel w którym nic nie widać i trzeba uważać, żeby nie wjechać komuś w "dupsko" :) )owszem, ale dla turysty rowerowego taka lampka w kasku jest przydatna gdy zaczyna robić się ciemno. A co można napisać o samej lampce? Jest prosto zbudowana, z sześcioma diodami. Może pracować w 3 trybach: stałym, migającym i zmiennym. Mocą nie powala, jednak swoją funkcję spełni i gdy zrobi się ciemno będzie nas widać z większej odległości. Przy lampce można od razu wspomnieć o odblaskach. Są one w liczbie dwóch, koło lampki.


       Wentylacja... i tutaj kask dostanie największe "baty". 11 otworów wentylacyjnych, choć są duże, jak dla mnie nie zapewnia wystarczającej cyrkulacji powietrza. Bardzo szybko w kasku zrobi nam się ciepło, a potem gorąco. Szczególnie odczuwalne jest to na skroniach, gdzie mamy sam styropian, bez żadnych otworów, oraz na tyle głowy gdzie jest lampka. Co jak co, ale kask musi być przewiewny, bo inaczej stracimy ochotę na zakładanie go. A nie o to chodzi. Dla porównania dodam, że kask w którym normalnie jeżdżę i się ścigam ma dwa razy więcej takich otworów.
        "Wyściółka" brody... Takiego czegoś też jeszcze nie miałem w rękach. Ciekawa sprawa, bo wyściółka jest bardzo duża. Nie jest tylko i wyłącznie owinięta wokół paska (którego dodam, że jest bardzo dużo), tylko jest zrobiona specjalna powierzchnia... Jak dla mnie - zbędny bajer. Pasek sam w sobie zbytnio nie obciera, a taka duża "wyściółka" powoduje uczucie gorąca... A co z wyciąganymi poduszeczkami? Prosta
rzecz, montowana w każdym kasku. Ogólnie są wygodne, łatwo je ściągnąć, jednak brakuje mi jednej poduszeczki na samym środku głowy. Dziwne, bo właśnie tam jest chyba największy styk głowy z kaskiem i po kilku uderzeniach np. gałęzi o kask głowa może nas nieprzyjemnie rozboleć. 
       Warto też napisać kilka słów o siateczce przeciwko owadom. Przydatna rzecz. W swoim kasku takiej nie mam i trochę żałuję. Siateczka jest z dużymi oczkami, jednak żadna mucha czy inny insekt nie przedostanie się przez nią. 
       A co z wagą? Rzeczywiście te pytanie powinno paść, więc od razu na nie odpowiem. Waga kasku to 294 gramy. Trochę to jest, jednak umownej maksymalnej granicy wagi kasku, która jest ustalona na 300g, nie przekracza. 
       
        Reasumując. Kask Crivit z oferty Lidlowskiej jest idealnym rozwiązaniem, jeśli jeszcze kasku nie masz, a nie stać cię na droższy markowy zamiennik. Jest on stworzony raczej dla amatorów jazdy, i to raczej tej turystycznej. Kask wydaje się być bezpiecznym i bardzo dobrze wykonanym. Jeśli jest dobrze dobrany rozmiar to na pewno spełni swoją funkcję i przy ewentualnej kraksie czy też wywrotce ochroni naszą głowę. Lampka z tyłu może okazać się bardzo przydatna, jeśli zapuszczamy się na długie wyjazdy i istnieje ryzyko powrotu o zmroku. W podsumowaniu wymienić także warto wady, więc tak też zrobię. Podstawową wadą jest wentylacja. Niestety kask nie jest skonstruowany na gorące dni, dlatego dla zawodników-kolarzy może to być istotną przeszkodą w kupnie tego kasku. 
   
       A co jeśli chodzi o wygląd? Speclanie nie dotykałem tego tematu, bo jest to bardzo prywatna rzecz. W końcu o gustach się nie dyskutuje. Jednym może się podobać, drugim nie, dlatego tę opinię zostawiam dla czytelników.  


     Jestem zobowiązany dodać jeszcze coś. Tak akurat się stało, że nie mogłem sam wykonać zdjęć, dlatego (oczywiście za pozwoleniem) pożyczyłem je od  Dominika, który prowadzi For Fun - Blog rowerowy : ) Dzięki!

Tomek-MTB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz