Tomek-MTB
pojechał w góry. Tomek-MTB wziął ze sobą rower. Tomek-MTB miał piękną pogodę.
Tomek-MTB miał kilka wolnych dni. I wreszcie Tomek-MTB ani razu tego roweru nie
użył. WTF?! Co się stałosie? Zmarnowany czas, co? Nic bardziej mylnego.
Cały weekend spędziłem z rodzinką. Zawsze było tak, że wszyscy szli na wycieczkę w góry, a Tomek jechał na ośmiogodzinny trening metodą zapierdalania w trupa pod każdą sztajfę w okolicy. Potem Tomek wracał z wakacji i oglądał zdjęcia jak rodzinka (a rodzinkę mam dużą) fajnie spędzała czas razem. A moimi jedynymi wspomnieniami była kartka z zapisanymi treningami i może kilka zdjęć z GoPro. Postanowiłem to zmienić.
Cały weekend spędziłem z rodzinką. Zawsze było tak, że wszyscy szli na wycieczkę w góry, a Tomek jechał na ośmiogodzinny trening metodą zapierdalania w trupa pod każdą sztajfę w okolicy. Potem Tomek wracał z wakacji i oglądał zdjęcia jak rodzinka (a rodzinkę mam dużą) fajnie spędzała czas razem. A moimi jedynymi wspomnieniami była kartka z zapisanymi treningami i może kilka zdjęć z GoPro. Postanowiłem to zmienić.
Wiadomo, rower to moja największa pasja i jazda na nim sprawia mi ogromną przyjemność. Ale czasami trzeba wypaść z utartego schematu i zrobić coś na przekór wszystkiemu. Jest listopad, nie ma spiny treningowej, więc czas spędziłem sobie z rodzinką. Pochodziliśmy po górach, pooglądaliśmy widoki, zrobiliśmy całą masę zdjęć i filmików które teraz trzeba będzie złożyć w fajny klip. A rower stoi.
Odpuść sobie czasami swój schemat. Weź paczkę znajomych, pójdzie gdzieś i zróbcie coś co zapamiętacie na długo. Jak ktoś cię potem spyta co robiłeś w poprzedni weekend niech na samą myśl zrobi Ci się wesoło, skoczy Ci puls o kilka uderzeń i z uśmiechem opowiedz. No chyba, że nie możesz opowiedzieć, bo aż tak fajnie było. I tak wtedy Twoje „Chyba nie chcesz wiedzieć…” zabrzmi lepiej niż „A taki tam czterogodzinny trening w tlenie”. Serio.
Schemat jest dobry. Ale czasami wyrwanie się z niego jest… zresztą sam spróbuj.
Kończę, bo
mimo, że gwiazdy, na które co chwila zerkam, w górach wyglądają o wiele
piękniej, to jednak na dworze nie jest aż tak ciepło. Wracam do domku, gdzie
brat napalił w piecu i zaraz siadamy do żarcia. Nie. Dzisiaj nie ładuje węgli,
ani nie robię bilansu kalorycznego. Dzisiaj żrem. W całym pozytywnym tego słowa
znaczeniu.
Se ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz