środa, 26 lutego 2014

Co? Gdzie i kiedy? Jak? - 2014

Miesiąc. A dokładniej miesiąc i kilka dni. Do czego? Jak to, do czego? Do pierwszego startu! W takim wypadku wypadałoby przedstawić moje plany na zbliżający się sezon, prawda?


Co?

Wzorem dwóch ubiegłych lat trzonem mojego sezonu będą maratony MTB. Na nich czuje się dobrze, predyspozycje długodystansowca mam, więc dalej chciałbym się rozwijać w tym kierunku. A jakie dokładnie maratony? Uwielbiam ścigać się w górach, więc wybór padł na Bike Maraton  i MTB Marathon. Oba cykle na dysansie GIGA. Dodatkowo jeśli terminy pozwolą pojadę kilka wyścigów Kaczmarka oraz kilka wyścigów XC ( w tym postaram się wystartować na Akademickich Mistrzostwach Polski).
Jeśli zaś chodzi o drużynę, to nadal będę reprezentować Colex Racing Team. Współpraca ze sponsorem układa się bardzo dobrze, udało się wynegocjować lepsze warunki niż w zeszłym roku i wygląda na to, że będę mógł się w 100% skupić na ściganiu, nie martwiąc się o finanse. 


Gdzie i kiedy?


30.03 - Kujawia XC - Myślęcinek/Fordon
06.04 - Thule Cup - Wągrowiec
13.04 - Bike Maraton - Wrocław
27.04 - MTB Marathon  - Murowana Goślina
10.05 - MTB Marathon  - Złoty Stok
16-18.05 - Akademickie Mistrzostwa Polski XCO - Jelenia Góra
24.05 - Bike Maraton  - Wałbrzych
25.05 - MTB Marathon  - Karpacz
31.05 - Polkowicki Bike Maraton  - Polkowice
07.06 - Bike Maraton  - Wisła
15.06 - Kaczmarek MTB - Kargowa
28.06 - Bike Maraton  - Myślenice
19.07 - Bike Maraton  - Bielawa
26.07 - MTB Marathon - Stronie Śląskie
03.08 - Thule Cup - Kleczew
16.08 - Bike Maraton  - Szklarska Poręba
06.09 - Bike Maraton - Wieluń
13.09 - MTB Marathon  - Piwniczna Zdrój
20.09 - Bike Maraton  - Polanica Zdrój
04.14 - MTB Marathon  - Istebna

Jak? 

Szybko!


Warto byłoby w tym miejscu jeszcze dodać coś o celach na najbliższy sezon.. Głównym celem jest ukończenie dwóch generalek - BM i MTB Marathon. Obie chciałbym ukończyć przynajmniej w 10 w swojej kategorii. W zeszłym roku byłem 9 i 11, więc w tym roku mam nadzieję na troszeczkę lepszy wynik.
Poza tym chciałbym w tym roku pokazać nie tylko w generalkach, ale także na pojedynczych wyścigach. Będę starał się wspinać w klasyfikacji OPEN jak najwyżej mi się tylko uda. 

Tak więc co z tym fantem zrobić? Trzeba się wziąć teraz ostro do roboty i dokończyć dzieła przygotować do sezonu! :)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Budujcie Ani pomniki, bo mamy konkursu WYNIKI!


Konkurs, konkurs i po konkursie. 
Tak to pokrótce można ująć. Ale jestem wam winny jeszcze informacje kto wygrał, prawda? 
No to kalendarz wygrywa mój brat. Dziękuję, dobranoc. 

Niestety nie ma tak łatwo. Chciałem ładnie ustawić konkurs, powiesić sobie kalendarz w pokoju i cieszyć się z tego jakim to jestem liskiem chytruskiem, jednak Ania (nie, nie mój nowy rower), która podarowała kalendarz stwierdziła, że tak właściwie moglibyśmy się spotkać i zrobić losowanie z prawdziwego zdarzenia. I cały plan wziął w łeb. 

Tak więc wraz z tą, która popełniła kalendarz, wybraliśmy się na miasto w celu poszukiwania miejsca, gdzie możemy spokojnie usiąść i załatwić wszystkie formalności. Stwierdziliśmy, że skoro jesteśmy powiązani z kolarstwem, to możemy skoczyć na coffe-cocoa brejka i  wstąpiliśmy do przyjemnej kawiarni. Kij z tym, że nie mieliśmy treningu, żeby robić tego "brejka", ale trzeba się lansować, nie?
Usadowiliśmy się w kawiarence, wycięliśmy wasze, drodzy konkursowicze, nazwiska, wrzuciliśmy je do opakowania do przechowywania żywności i zabraliśmy się za losowanie. 


Ale zanim wylosowaliśmy kogokolwiek, to Ania, stwierdziła, że zrobi mnie w konia i nie da mi kalendarza do konkursu. Dała dwa. Bo ma dobre serce. Klękajcie narody.

Po oświadczeniu Ani przyszedł czas na losowanie. Przyznam się wam, że chciałem ją zdyskryminować i zaproponowałem, żeby to ona pierwsza losowała. Ale Ania nie daje się dyskryminować  i powiedziała, że to ja mam pierwszy wyciągnąć karteczkę, a jako, że nie jestem konfliktowym facetem i nie chciałem wchodzić w dyskusje dotyczące pierwszeństwa i innych dżęderów zacząłem losować. Po dwudziestu minutach Ania powiedziała, że wystarczy tego mieszania i czas wyciągnąć karteczkę. Wykonałem polecenie (bo konfliktowym facetem nie jestem). A oto efekt:


Jakby ktoś się przestraszył tej mordki z góry i szybko przewinął tekst  w dół, to napiszę, że pierwszy kalendarz wygrał Konrad Baliński!

Potem przyszła kolej na Anię, której mieszanie losów poszło szybciej i już po chwili wyciągnęła karteczkę z nazwiskiem... 



Jakby ktoś nie mógł oderwać wzroku od Ani i nawet nie zauważył karteczki, to tylko dodam, że drugi kalendarz wygrał Arkadiusz Broda!
I takim to sposobem możemy oficjalnie zakończyć nasz konkurs.

Ale chwila, chwila. Przecież jeszcze coś obiecaliśmy. No to słowa dotrzymujemy. Dla wszystkich uczestników konkursu, którzy poprawnie odpowiedzieli na pytanie (a była tylko jedna osoba, która się pomyliła. Jeszcze w Skaj i Omega Farmie nie jeżdżę  - pozdrowienia dla Kuby Kędziory :) ) mogą kupić kalendarz za 10 ziko. Dyszkę. Mieszka. 10 złotych. Dotarło? To tyle co nic! 
Więc jeśli nie udało Ci się wygrać, to spraw sobie nagrodę pocieszenia, napisz do Ani powiedz, że startowałeś/startowałaś w konkursie i kup se kalendarza!
Możecie pisać pod ten adres: annaolszanska1@gmail.com

Dobra. To chyba już wszystko. Dzięki, że wystartowaliście, gratuluje tym, którzy wygrali  i czekajcie na kolejne konkursy! :)


Pozdrawiają
Tomek i Ania

niedziela, 16 lutego 2014

Taki tam konkurs.

Siemanko Ludki! 
Ostatnio napisała do mnie Ania (nie, nie mój nowy rower) i powiedziała, że ma coś dla mnie, i że mam ogarnąć jakiś konkurs. To ogarniam, a co. Zrobię sobie losowanie, wygram fajną rzecz i po sprawie. : )
Chociaż... czy organizator tak po prostu może zgarnąć nagrodę? Nie. To będzie zbyt perfidne. Dobra. Wygra mój brat. 

A tak zupełnie na serio, to macie szansę wygrać fajną rzecz. Ania zrobiła jakiś czas temu kolarski kalendarz. Właśnie w tym momencie, łapiesz się za głowę, bo stwierdzasz, że jest połowa lutego, a Ty jeszcze takiego nie masz, a to jest właśnie najpotrzebniejsza rzecz do Twojego pokoju i bez niej nie możesz żyć. Więc, żeby zbyt wcześnie nie odchodzić z tego pięknego świata startujesz w tym konkursie. 


Co jest do wygrania? Jak już wspomniałem - kalendarz kolarski. Ania jest fotografką sportową i robi dobre zdjęcia. Zebrała swoje najfajniejsze i postanowiła sklecić coś z tego. To "coś" wyszło genialnie i powinno zawisnąć u Ciebie na ścianie. 

Co trzeba zrobić, żeby wygrać? Nagrać filmik a'la dokumentalny o Twojej czterdziestogodzinnej jeździe na trenażerze. Masz tydzień. Powodzenia! 
Dobra. Tak na serio to trzeba odpowiedzieć na banalne pytanie: Jak nazywa się drużyna, którą reprezentuję od zeszłego roku? Masz teraz dwie opcje. Jeśli masz fejsa to odpowiedź zamieść w komentarzu pod tym zdjęciem konkursowym  -> KLIK Jeśli jednak nie masz "twarzo-książki" to napisz maila na adres: tomek.mtb.blog@gmail.com z tytułem "Konkurs" i tam umieść odpowiedź. Pamiętajcie, żeby podpisać się w mailu imieniem i nazwiskiem :)

Co zrobić, żeby mieć większe szanse na wygraną?  Wystarczy, że publicznie(!) udostępnisz zdjęcie konkursowe na facebooku. Wtedy dostajesz drugą szansę w losowaniu.

Do kiedy trwa konkurs? Dajmy na to, że czekamy na odpowiedzi do 23 lutego. Potem dajcie mi kilka dni na ładne losowanie. 



I teraz jeszcze jeden bajer!  Jeśli weźmiesz udział w konkursie, a nie uda Ci się go wygrać to kalendarz będziesz mógł kupić za 10 ziko + koszty przesyłki. To wydaje się być fajną opcją. Dziękujcie Ani, za jej dobre serce. :)
Zapiszcie sobie jej maila (annaolszanska1@gmailcom) i do niej uderzajcie :)

I jeszcze dwa linki:
https://www.facebook.com/annaolszanskafotografia - Ania ma dobre serce, więc nie szczędźcie jej lajków. Bardzo się ucieszy. 
https://www.facebook.com/TomekMtb - ja też się staram i też się ucieszę :)

Powodzenia :)
Tomek-MTB


czwartek, 6 lutego 2014

O tym, jak pojechałem na trening

Był czwartek, a ja siedziałem w domu przy kompie. Nie miałem zbytnio co robić, bo przypadkowo skasowałem folder ze swoimi grami, więc stwierdziłem, że skoro nazywam się kolarzem, to może warto byłoby czasami wsiąść na rower i rozprostować nogi. Przygotowania zacząłem od wyciągnięcia mojego bajka z piwnicy. Stał tam chyba z trzy miesiące.
Potem sprawdziłem temperaturę na zewnątrz. Jako, że mamy zimę, spodziewałem się pięciu kresek poniżej zera. Zostałem pozytywnie zaskoczony - było dziewięć. Pozytywnie? Przynajmniej przetestuje wszystkie swoje ciuchy zimowe, które mam w szafie.
Zakładałem je 15 minut, potem ściągałem 10. Założyłem pasek od pulsometru i znów zabrałem się za zakładanie. Tym razem zajęło mi to 13 minut. Trening czyni mistrza, no nie? 
Byłem gotowy na trening. Czas się ruszyć panie Tomku! Świat na mnie czeka.

Było rześko, ale nie zimno. Przynajmniej przez pierwszą minutę jazdy... Potem zrobiło mi się gorąco. Tak zacząłem się zastanawiać, czy oblepianie się folią śniadaniową pod bielizną termoaktywną rzeczywiście było konieczne. Ostatecznie jednak stwierdziłem, że nie będę wracał do domu, bo już mi się nie chce. Rozpiąłem trzy warstwy kurtek i dwie warstwy bluz i ruszyłem na podbój świata.