środa, 20 kwietnia 2016

O pewnym zniknięciu

Zniknął. 
Półtora roku temu. Po prostu zapadł się pod ziemię.  Napisał, że zwija manaty i mimo  tego, że poruszające się istoty ludzkie powszechnie wiedziały, że słów nie dotrzymuje, to jednak rzeczywiście to zrobił.  Nikt nie wie co się z nim stało…  Rozmowy o nim przerodziły się w opowiadania, opowiadania w historie, te wkrótce zostały legendami. Legendy  bieg czasu zamienił w niedorzeczne mity, w które i tak nikt nie wierzył.
Jednak krasnoludy i nieśmiertelne elfy czuły ten przesuwający się cień. Ciche głosy podnosiły się w starych karczmach, nikt nie mówił głośno, ale dawało się wyczuć, że jednak gdzieś jest. Pogłoski. Nie możliwe, nie możliwe żeby on żył. Pogłoski przerodziły się w plotki, plotki w rozmowy... Podobno go widziano…Sprawa stała się publiczna, choć nadal niepewna… czyżby Tomek-MTB jednak żył?

<werble>…. Ta dam! On żyje!




Ale tak właściwie to co się stało z tym Tomkiem-MTB? Jest klerykiem, mieszka w seminarium. Więc wyobraź sobie teraz obskurny, brudny, wielki budynek. Zbudowany z kamieni. Taki gotyk. Wąskie okna, bez szyb. Zimno, mokro, wietrznie. Tomek mieszka w takim małym lochu, w którym ma trochę słomy na mokrej glinianej podłodze (to jako łóżko) i kilogram grochu w skórzanym worku na którym prawie cały dzień klęczy (to jako rozrywka). Tak więc albo śpi albo zażywa rozrywki. No chyba, że próbuje złapać coś do jedzenia - np. mysz, albo wróble które wabi za pomocą grochu (w ramach umniejszenia rozrywki). I tak spędza cały swój czas.

A tak na serio to jest trochę inaczej. Tomek studiuje, modli się, trochę pracuje… i…




Czasami wędruje sobie za kardynałem czy biskupem... a wszyscy inni obserwują aż się Tomek potknie o swoją długą albę. 




Czasami siedzi przy maszynie  grającej klikając na zmianę przyciski czarne i białe przeszkadza innym w modlitwie podgrywając "Koziołka matołka" albo motyw z "Mody na sukces".




Czasami pilnuje wieszaków z ornatami. Ważniejszych zadań nie można mu raczej powierzyć. 




Czasami jeździ ze zorganizowaną bandą kojotów i wyjąc próbuje wypędzić ludzi z kościoła.



Czasami się przebiera za króla Izraela i  próbuje ściągać podatki z wiernych. Z marnym skutkiem.



Ale Tomek-MTB nadal jest Tomkiem-MTB i czasami musi się poruszać, więc…

Urządza sobie ucieczki z seminarium i po wyskoczeniu za mur (i oczywiście bezpiecznym przejściu po polu minowym) ucieka ile sił w nogach. Niestety przełożeni wszczepił mu specjalny podskórny chip i nigdy daleko nie ucieknie. Potem gaz, lodówa i powrót do seminarium.



Czasami wypuszczają go na trawę co by sobie pobiegał za piłką. To w Łodzi, to w Koszalinie, to w Poznaniu. Tomkowi spodobały się te kulonożne zawody. Bieganie przez osiemdziesiąt minut jest dla niego miłą rozrywką.



Raz do roku każą mu odwalić trzykilometrowy przełajowy bieg, żeby zaprezentować dobrze Dom Seminaryjny. Tomek nie chce biegać na tak krótkie dystanse, bo nie lubi, ale ma podłączony pastuch elektryczny… no i biegnie.



Czasami jednak wykorzystuje swoje doświadczenie i strój kolarski… i straszy dzieci, że muszą być grzeczne bo inaczej będą w takim stroju musiały na rowerach stacjonarnych wytwarzać prąd dla księdza proboszcza na oświetlenie kościoła.



Czasami jednak wypuszczają go normalnie na rower. Zawsze jednak pod groźbą, że zabiją mu chomika jeśli nie wróci do określonej godziny.




Generalnie Tomek-MTB nie nudzi się. Ma dużo roboty i czasami tylko żałuje, ze tak rzadko może jeździć na rowerze. Ale i tak w swojej głowie szykuje niecny plan, aby pojechać na wyścig do Śremu, zaraz na początku maja. Tylko prosił, żebyście nikomu nie mówili, bo chce to ogolić  z zaskoczenia.

Tak więc jeśli myślicie, że Tomek-MTB umarł to jeśli powiedziałbym, że jest to prawda to wprowadziłbym was w nieprawdę, gdyż nieprawdą jest to stwierdzenie, że umarł. Więc jeśli myślicie, że umarł to źle myślicie.

Właśnie! Tomek kazał jeszcze przekazać, że cieszy się, że dał wam tą wątpliwą przyjemność czytania tego tekstu.

Do zobaczenia.. w Śremie? Tylko nikomu nie mówcie.. ;)


Tomek-MTB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz