piątek, 4 stycznia 2013

Za co kocham kolarstwo - part 2

     Muszę odpocząć od tej matmy... dlatego jestem tutaj i w kilku zdaniach postaram się napisać dlaczego kocham kolarstwo - part 2. Enjoy! 

     Na początek kilka cytatów z moich wcześniejszych wpisów: 

      " [...]Po kilkuset metrach zostaliśmy w trójkę: Szymon, Tomasz Urbanowicz i ja. Jechaliśmy szybko, ale bez żadnych szaleństw.. Tomek zaproponował umowę, że jedziemy tak do końca i jakby co to czekamy na siebie jeśli ktoś trochę odpadnie. Przystaliśmy na to i zaczęliśmy naszą drużynową jazdę. Jechaliśmy ciągle razem, zmieniając się na czole (głównie Szymon i ja), dużo sobie podpowiadając. Nie szaleliśmy na zjazdach, podjazdy też spokojnie. Po pewnym czasie Szymon powiedział, że bidon mu wcześniej wypadł i nie ma czego pić. Sam miałem na cały wyścig tylko 700ml, ale dzieliłem się, bo w końcu mieliśmy wspólnie dojechać do mety.[...]"

     "Podbiłem do Tomka i zapytałem: "Dwójkowo do końca?"  Ochoczo przyjął propozycję, więc nie pozostało nic innego jak zacząć pracować. Jechaliśmy ciągle razem, na zmiany, zważając żeby nie przeszarżować i żeby nikogo nie urwać. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy tak mi się dobrze z kimś w parze nie jechało. Praktycznie rozumieliśmy się bez słów. Zmiany wychodziły same z siebie, tempo było idealne - takie jakie potrafiliśmy utrzymać do końca."


     "Wiedzieliśmy, że ostatnie 20km jest  płaskie, więc pan Mieczysław Berezik zarządził mocną jazdę z częstymi zmianami, bez urywania siebie nawzajem. Żelek zaczął działać więc zaczęła się ostra jazda. Współpraca układała się znakomicie - jechaliśmy ciągle koło 32-34km/h."


     No i co w tym jest takiego... niesamowitego? Z początku też sobie nie zdawałem sprawy z niesamowitości opisanych tutaj wydarzeń. Dopiero gdy różnym znajomym opowiadałem o wyścigach, a oni zaczęli zadawać pytania zdałem sobie sprawę, że to o czym zaraz napiszę jest naprawdę cenną rzeczą w kolarstwie. "Tomek, powiedz mi jak to jest na tych wyścigach: co chwilę słyszę o jakiś zmianach, grupkach, pomocach... to wy się w ogóle ścigacie czy jeździcie na wspólne przejażdżki?" Tak jak teraz siedzę i się nad tym zastanawiam to rzeczywiście z zewnątrz może to wyglądać co najmniej dziwnie. Niby rywalizacja, niby walka... a jednak to nie wszystko. Jest jeszcze współpraca
     Najczęściej widać to na płaskich wyścigach: grupki, grupeczki, koalicje, kooperatywy i inne. Czemu? Po co? Przecież osoby  z którymi paktuje, są moimi przeciwnikami? No tak... są. Lecz z drugiej strony bez nich nie uzyskałbym dobrego wyniku. To oni przecież dają mi zmiany. Czyli ich wykorzystuję? Nie do końca...  Wolę nazwać to współpracą. I to jest to co lubię w tym sporcie. Dla niektórych może się wydawać, że na wyścigach przepychamy się, walczymy, obrzucamy błotem, podkładamy świnie... Jakże mocno by się taka osoba zdziwiła, gdyby zobaczyła współpracujące osoby (często nawet z tej samej kategorii wiekowej), czy też gdy ktoś złapie laczka - latające dętki i pompki w stronę pechowca...
     I te dwie ostatnie rzeczy są naprawdę zdumiewające. W tym sezonie 3 razy złapałem laczki na wyścigach. Wiele osób przejeżdżających pytało co się stało, czy nie potrzebuje niczego. A jak się mocno wywaliłem, to zatrzymują się i pytają czy nic mi nie jest. Nie wykorzystują tego momentu na ucieczkę. To jest jednak ta wyścigowa atmosfera. Nie ma tutaj dzikiej rywalizacji, wkładania kijów w szprychy, spychania  ze zboczy. Tutaj jest zdrowa, sportowa rywalizacja.
      Kolarstwo to sport dla twardzieli. Tu nie ma miejsca na chłoptasiowe złośliwości, uszczypliwości. Tu jeżdżą faceci z krwi i kości. Kolarze szanują się nawzajem.  Szanują cały wysiłek jaki włożyliśmy w przygotowanie się do wyścigu, szanują wszystkie podjęte wyrzeczenia na rzecz tego sportu, szanują nie tylko tych mocniejszych, ale przede wszystkim tych słabszych od siebie. Wszyscy wiemy na swojej skórze jak trudno osiągnąć coś w kolarstwie... 

       To jest naprawdę to co lubię.

Zdrowa, sportowa rywalizacja, 
szacunek do rywala, 
współpraca, 
atmosfera wyścigowa... 

Niech ktoś mi powie: 
Jak tego wszystkiego nie kochać?! 

Ja próbowałem odpowiedzieć na to pytanie. 
Nie udało się. 
   

1 komentarz:

  1. W tym roku planuję udział w pierwszej takiej imprezie, to może przekonam się na własnej skórze o tych wszystkich walorach ścigania.

    OdpowiedzUsuń