Wiecie jakie to uczucie, kiedy musisz zrezygnować z pracy, bo jesteś ciągle przemęczony, szykujesz się do wyścigu, żeby w końcu w sezonie zaliczyć chociaż jeden z którego będzie się zadowolonym i pobijasz swój rekord w najniższym miejscu OPEN?
Miałem nadzieję na dobry start. W Wiśle było zaledwie poprawnie, teraz chciałem trochę lepiej. Wypocząłem, potrenowałem, przygotowałem się... ale już na pierwszym podjeździe odpadłem od osób z którymi normalnie jechałem. Stwierdziłem, że jeszcze się rozkręcę... ale się nie rozkręciłem. Na wszystkich podjazdach cierpiałem, a na zjazdach trochę nadrabiałem.
Tak to wyglądało przez 40km, potem złapałem laczka. Lekkie przecięcie na boku opony. Mleczko zalepiało, ale jak tylko wsiadałem na rower to od razu puszczało. Kilka razy próbowałem przytrzymać dłużej, ale ostatecznie i tak nic się nie udało, więc musiałem założyć dętkę. Cała ta historia z laczkiem zabrała mi prawie 20 minut.
Potem było już tylko gorzej. Bomba goniła bombę, ja kaleczyłem. Zjazdy dawały mi już tylko chwilę wytchnienia.
Przez cały wyścig walczyłem tylko i wyłącznie ze sobą, a nie z rywalami.
Nie wiem co się stało. Cały mój "rytuał" przedstartowy był idealnie taki sam jak zawsze. Nic nie zmieniłem. Odpocząłem, byłem przygotowany... Po prostu to jest zagadka. Tym samym pobiłem swój rekord w najniższym miejscu OPEN. Praktycznie zamykałem stawkę. Siedemdziesiąte-kurdemol-trzecie miejsce. Bezradność, bezradność, bezradność. I to akurat w tym momencie, kiedy miałem w końcu zacząć coś jeździć. Cokolwiek. A to podcina skrzydła.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem co dalej robić. Wiadomo, odpocznę sobie przez dwa dni, bo jechałem w końcu 5h i 38 minut (co de facto też jest moim nowym rekordem na najdłuższy czas jazdy), ale co dalej? Jechałem słabo, bo jestem nadal przemęczony? Czy niedotrenowany? Fuck. Nie wiem.
Mam teraz jeszcze trzy szansę, żeby się poprawić. Chciałbym chociaż mieć jeden start w tym sezonie, który wsadzę do teczki z napisem "Udane". Ale coraz bardziej zaczynam w to wątpić.
Tomek
Cześć! Czasem bywają złe dni.Ten Twój,to już historia.Głowa do góry i do przodu! Jeszcze będzie super,zobaczysz...Pozdrower!
OdpowiedzUsuńduzo zalezy od dnia wiec moze to jednorazowa wtopka.
OdpowiedzUsuńa co kapcia.. moje doswiadczenie jest takie ze jak podczas jazdy zeszlo powietrze i mleko nie zakleilo to nie ma sensu juz walczyc i mleko tego nie zaklei, trzeba jak najszybciej zakladac detke i jechac dalej. stracisz najwyzej 2-3 minuty przy dobrych lyzkach i np naboju, a tak jestes 20 minut w plecy ;-)