wtorek, 5 listopada 2013

Dlaczego kolarze golą nogi?

Wiecie co mówi przeciętny polak widząc chłopaka/faceta/mężczyznę z ogolonymi nogami? 
„Pewnie p.. p.. p.. pływak”.  Ani trochę nie ciśnie mu się na język słowo, które określa pewną część roweru. Ani trochę.



-Tomek, czemu kolarze golą nogi?
- A jak myślisz? 
-Chodzi o aerodynamikę?
-Tak! Aerodynamika to podstawa. W końcu poruszamy się w tak gęstej substancji jaką jest powietrze. Każdy włosek podczas godziny jazdy opóźnia nas o jakieś pół dnia.
-Ahaaa… Serio? 
-Nie. No kurde, pomyśl człowieku. Ludzie naprawdę nie wiedzą kiedy żartuję? To czasami przykre. Z tymi włosami chodzi po prostu o to, żeby się nie wkręcały w łańcuch.

I tak mniej więcej wyglądają rozmowy o goleniu nóg. Przynajmniej moje. Sumienie jednak mnie ruszyło i stwierdziłem, że trzeba naprostować życie ludzi, których tak pokrzywdziłem. Więc oto kilka powodów dlaczego kolarze golą nogi:

1.  Masaże. My, słabi kolarze rzadko kiedy mamy  dostęp do masażysty. Ale Ci lepsi.. np. z zawodowych drużyn? U nich masaże to jeden z nieodłącznych punktów treningów, regeneracji i wyścigów. A teraz wyobraź sobie nieogoloną nogę. Cała masa plączących się włosów. Do tego dodaj olejek. Dużo olejku. Wszystko się klei. Dodaj do tego jeszcze piękne i delikatne dłonie młodej masażystki i wyobraź sobie, że to wszystko ma stworzyć warunki do zrobienia mocnego, głębokiego i długiego masażu. Fajnie? Nie. To dlatego Ci najlepsi golą nogi. 

Młoda masażystka.. ta. Fajnie by było. 

2. A teraz wyobraź sobie wyścig MTB -deszcz, błoto i syf.   Po wyścigu jesteś błotnym potworem i na samą myśl, że musisz zdjąć swoją maseczkę błotną z nieogolonych nóg,  na których wozisz całą ściółkę leśną z odwiedzonych miejsc, wpadasz w płacz. Trzeba było ogolić nogi i wilgotnym ręcznikiem, dwoma ruchami, ściągnąć błoto.
Tak. To pomaga. Nie tylko po wyścigach, ale także po treningach. Umycie nogi z syfu trwa sekundę.  Zero plączących się kłaków i zero wyrwanych włosów. Bo ich nie ma. Proste? Proste.

3. Wygląd. Chcemy wyglądać jak PROsi, a PROsi golą nogi. Tak jest i basta. Tradycja. Jak ktoś nie goli, to nie jest PROsem. Jakieś pytania? Nie? To idziemy dalej.

4.  Wytop. Co ma wytop wspólnego z goleniem nóg? Otóż to, że i wytop i golenie odbywa się na naszej girce. Prosta sprawa. Jak już  trzeci tydzień z rzędu nic nie jesz, to chcesz się tym pochwalić, nie? W końcu nie byle kto ma tyle procent tłuszczu w organizmie, co procent mięsa ma parówka. Czyli jakieś 1,5%? No może się zapędziłem. Tyle mięsa do parówek nie dają.
Golisz więc łydę, żeby wszyscy widzieli Twoją łydę. Logiczne.

5. Psychika. Przegrywasz finisz o grubość szprychy. Analizujesz cały wyścig. W końcu miałeś szczyt formy, pojechałeś genialnie, ale jednak czegoś zabrakło. Patrzysz na nogi i widzisz włosy. Wyobrażasz sobie, że gdybyś ich nie miał to byś wygrał.
Jeśli robisz wszystko co w twoich siłach, żeby pojechać jak najlepszy wyścig to ogól te giry. Miej świadomość, że zrobiłeś rzeczywiście wszystko. Nie ważne jest to, że walczysz o przedostatnią lokatę OPEN. 


6.  Plastry, bandaże i inne pierdy. Ja ich nie lubię, ale czasami są konieczne. Czasami częściej niż czasami. Kolarz MTB co chwilę się wywala. Nie ważne czy doświadczony, czy początkujący. Trasy wyścigów są wymagające, przez co często niebezpieczne, a to powoduje dużo różnych urazów, obtarć, skaleczeń i innych. Nie patrząc na to, że ściąganie wielkich połaci plastrów z nieogolonych nóg (jeśli w ogóle się przykleją) jest nieprzyjemne, to ogolona noga, bez włosów w ranie po prostu szybciej się goi. 

7. Nakładanie maści rozgrzewających  - czyli podobnie jak w pkt. 1. Gąszcz włosów nie ułatwia zadania. Poza tym maść rozgrzewająca ma rozgrzać mięsień, a nie włosy.

8. „Tomek patrz! Mam wyniki badań. Wszystko napisane jest czarno na białym. Wyszło nam, że kolarz, który ma ogolone nogi stawia o jedną stotysięczną mniejszy opór powietrza od tego, który nóg nie ogolił. Przekonujące, prawda? Musisz wpisać to na swoją listę.”
Dobra mieliście rację. Golę nogi bo tylko to i wyłącznie to pozwala mi jechać na rowerze. Inaczej to nie da się ruszyć, taki to opór.


Hm.. to byłoby chyba wszystko co mi przychodzi do głowy. To są te główne powody. Nie przekonuje Cię to? Dobra Twoja, bo sama czynność golenia nóg jest wkurzająca. Wkurzająca ale bardzo przydatna. Masz Ci los.


Tomek


7 komentarzy:

  1. Po wypadku w Piechowicach w 2012 roku miałem szlify jak po "gumówce" ... konkretny opatrunek prawie na całym prawym udzie;oczywiście okłaczonym jak borsuk :)
    Po kilku dniach ponowna wizyta u lekarza i zmiana opatrunku - maaasaakraaa.
    Na sucho na mokro,ni ch.. - walka na całego i w końcu opatunek odchodzi wraz z częścią włosów,skóry i wręcz niszczy lekko podgojoną ranę.
    Od tego czasu(po zagojeniu rzecz jasna) nogi golone sumiennie - w sezonie co 5-7 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już gole nawet po sezonie....

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja w tym sezonie nie ogoliłem ani raz i żyję :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. pytanie jak golicie ? i jak czesto ? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Idziesz do pani kosmetyczki Pani się dziwnie patrzy ale płacisz i wymagasz ( a i tak potem sobie przypomina że już jakiegoś sportowca rwała, KULTURYSTĘ ! :D ) , Pani zalewa nogi gorącą masą :D WOSK ! i jazda. Boli za pierwszym razem (ale co to dla kolarza, nie jeden podjazd bardziej bolał) każda następna sesja jest łatwiejsza, włosów jest mniej i łatwiej wychodzą... no i nie trzeba co tydzień się golić, w sezonie 3-4 sesje ( no może z wyjątkiem pierwszego sezonu bo dużo kłaków, zależy od genów)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny temat i rzeczowo opisane zalety jazdy na rowerze z nogami pozbawionymi "sierści" :)

    OdpowiedzUsuń