sobota, 26 kwietnia 2014

Volvo MTB Marathon - Murowana Goślina

Stałem w trzecim sektorze startowym i czekałem, aż ściągną taśmy i będę mógł stanąć w stosunkowo niewielkim (jak na Golonkę) peletonie. Było nas z 70 osób? Mało. Czekała na nas inauguracyjna trasa Volvo MTB Marathon 2014. A jak inauguracja to w Murowanej Goślinie. 97km szybkiego, lecz nie nudnego wyścigu. 
Na piętnaście minut przed jedenastą odliczyli nam od 10 i ruszyliśmy. Od początku szybko lewą stroną przebiłem się kilka rzędów do przodu. Zgodnie z planem. A jaki on był? Chciałem jechać od początku w pierwszej grupie, potem miałem decydować co dalej. 
I zgodnie z założeniem z pierwszego asfaltu zjechałem w okolicach 10 miejsca OPEN, przeskoczyłem jeszcze kilka pozycji i znalazłem się w samym czubie. Tempo było solidne, jednak bez żadnych szaleństw. Pierwsze kilometry były płaskie, szerokie i szybkie, ale już wtedy mocno się zdziwiłem. Tempo nadawał Bartek Janowski, za nim jechał Sylwek i Sebastian Swat, potem ja. Odwróciłem się i zobaczyłem, że reszta już jakiś czas temu puściła moje koło i tworzyła się między nami duża przerwa. Chwila zawahania. Z jednej strony jechało mi się dobrze i fajnie jechać tak w czteroosobowej czołówce, jednak z drugiej wiedziałem, że tempo nie będzie coraz wolniejsze, a ja mogę się tak szybko zajechać. Puściłem koło i powolutku spłynąłem do drugiej grupy.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Bike Maraton - Miękinia - pierwsze GIGA w sezonie

Było chłodno. To głównie czułem, gdy stałem w sektorze startowym. Już od 40 minut. Nie dlatego, że ustawiłem się w pierwszej linii i miałem zamiar atakować od początku. Bo ani nie stałem wysoko, ani nic nie zamierzałem. Wręcz przeciwnie. Stałem już 40 minut, bo przesunęli start o 15 minut, potem o kolejny kwadrans. Co jak co, ale to nie jest dobra sytuacja dla startujących. Staliśmy, marzliśmy, głodnieliśmy. No co zrobić.
Na szczęście na półgodzinnym przesunięciu się skończyło i o 11:30 ruszył pierwszy sektor na trasę szybkiego wyścigu w Miękini - inauguracyjnej edycji Bike Maratonu 2014. Ale ja jeszcze nie ruszyłem. Miałem drugi sektor i musiałem wraz z kolegami odczekać kolejne 2 minuty, po których puścili nas na trasę. 
Miałem do pokonania blisko 80km szybkiego wyścigu. Spodziewałem się płaskiej i szybkiej trasy... i osłabnięcia po pierwszych 15 minutach jazdy. Byłem bowiem po prawie tygodniowej chorobie i od poprzedniego wyścigu nie ruszyłem tyłka z łóżka na żaden trening. Można więc powiedzieć, że byłem świeży. Świeży i osłabiony. Tak przynajmniej mi się zdawało. 
Od początku starałem się przebijać. Ostatnie dwa starty w XC odmuliły trochę nogę i przygotowały do szybkich startów, więc w Miękini ładnie to wyszło. Wszędzie pełno ludzi, ciężko się połapać, wszyscy idą łokieć w łokieć. I tak przez pierwsze kilka kilometrów wyścigu. Wraz z Damianem z teamu Volkswagena przebijamy się i wyprzedzamy kolejne osoby, żeby po kilku kilometrach stworzyć dosyć pokaźną grupę, która z każdym kilometrem uszczuplała się o kolejne osoby. Za moją przyczyną również.

sobota, 12 kwietnia 2014

Odprawa przedstartowa - Bike Maraton Wrocław.

Piątek wieczór.
Nie mogę spać. Czemu? Bo spałem sobie popołudniu dużo. W ogóle ostatnio dużo spałem. A to wszystko przez chorobę.
Zaczęła się we wtorek. Po zajęciach wylądowałem w łóżku i tak sobie chorowałem przez kilka dni. Do wczoraj nie byłem w ogóle pewny, czy pojadę na wyścig, jednak dziś troszeczkę lepiej się poczułem, więc optymistycznie zakładając mój samopoczuciowy progres stwierdziłem, że w niedzielę jakoś to będzie.

A co się dzieje w niedziele? Startuje pierwsza edycja Bike Maratonu w Miekini koło Wrocławia. 80km 800m w pionie. Te liczby mówią same za siebie. Krótko i szybko.

Generalnie to będę słaby. Nie ma innej opcji. Jak przez cały tydzień leży się, a nie trenuje, to nie ma chyba wyjścia. Dodatkowo dziś pierwszy raz musiałem wybrać się do miasta coś załatwić. Nie było mnie dwie godziny. Wróciłem tak osłabiony, że nie miałem na nic siły. Kilka godzin snu rozwiązało sprawę.

To dlaczego jadę? 
Primo - żeby ukończyć generalkę mam chyba tylko jeden start zapasu w BM. Szkoda byłoby go wykorzystać już na pierwszej edycji
Sekundo - Wrocław jest na tyle prosty i płaski, że nawet bardzo słaby start będzie dobrze punktowany do generalki.

Więc plan jest prosty - przejechać.

We Wrocku startowałem już dwa razy. Zawsze coś się działo. Za pierwszym razem  - 2012 - błoto. Pamiętna edycja, syf niesamowity, zimno, mokro.


W 2013 roku jechałem na środkach przeciwbólowych. Weekend wcześniej trzykrotnie leżałem na wyścigu w Karpaczu i byłem strasznie poturbowany. Lekarz na dzień po wyścigu powiedział, że czeka mnie kilkutygodniowa przerwa od treningów. W domu postawiłem trenażer i od razu zabrałem się do roboty, a w piątym dniu po wizycie u lekarza stałem na starcie wyścigu.

No i mamy 2014 gdzie tydzień leżę chory... ciekawe co będzie za rok. Wózek inwalidzki?
No.. ale wbrew temu co się dzieje dookoła to humor mi dopisuje. Dlaczego? Bo lubię jeździć na wyścigi.

Trzymajcie kciuki za mnie, abym jakoś to przeżył. 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Jak uszczelnić koła bezdętkowe? - z cyklu "rowerowe porady"


Właśnie siedzę sobie chory w domu, więc stwierdziłem, że mogę napisać jakiś post. 
Dziś trochę bardziej sprzętowa sprawa, bo napiszę wam krótki poradnik o tym jak uszczelnić opony bezdętkowe. Dla wielu z was pewnie to najzwyklejsza czynność, którą powtarzacie już z zamkniętymi oczami, jednak pamiętam jak męczyłem się z tym pierwszy raz. Dla początkujących może się przydać.

Zakładając, że już znacie korzyści płynące z wywalenia dętek z opon, przejdziemy od razu do sedna sprawy. Na początku chciałbym tylko dodać, że jest wiele sposobów robienia systemów bezdętkowych. Ja opiszę to w jaki sposób ja to robię, ale pamiętajcie, że nie jest to jedyna droga ;)

Co będziemy potrzebować?

Będziemy potrzebowali:
-taśmę do obręczy (w moim przypadku FRM)
-wentylki bezdętkowe (także FRM)
-mleczko uszczelniające (Trezado)
-płyn do mycia naczyń/mydło
-szmatka/gąbka
-strzykawka (można obejść się bez)

Ważną sprawą jest także to, żeby obręcz, na której będziemy robili bezdętki była przystosowana pod system Tubless Ready. Taka obręcz na specjalny rant, na której zaczepia się opona. Z drugiej jednak strony sama opona nie musi być już w specjalnym systemie. Mleczko powinno sobie poradzić z każdą :)

1. Naszym pierwszym krokiem będzie założenie taśmy bezdętkowej na obręcz. 



Staramy się to tak zrobić, aby była równo rozłożona (nie nachodziła na ranty) i żeby nie była zbytnio pomarszczona. Ja osobiście przyciskałem miejsce naklejenia, potem naciągałem taśmę, która bez zaczepiania o rant ładnie przyklejała się na środku obręczy. 

środa, 9 kwietnia 2014

Thule Cup - Wągrowiec 2014 - inaczej niż zwykle


Dziś o ostatnim wyścigu... troszeczkę inaczej. 

Już na kwadrans przed wyścigiem
Sędzia Wojtek stanął migiem
Między ludźmi z peletonu
By wyczytać ich z szablonu

Wpierw juniorów, co dziwiące
potem resztę - konie rwące
Stały z tyłu, więc młodzicy
Przepuścili ich do szpicy

Tak staliśmy tam w Wągrowcu
Kibic krzyknął: "jedź sportowcu"
Więc pan Wojtek sędzia miły
Puścił wyścig - pokaz siły

Od początku tempo mocne
Jakby to kryterium nocne
Każdy walczy, prawa! lewa!
Omijamy tylko drzewa

Mi na szczęście pomógł Kuba
Szybko przebić się do czuba
Bo na starcie z tyłu stałem
Lecz do mety już leciałem

Też o trasie warto wspomnieć
Co by później nie zapomnieć
Szybko, płasko kilka górek
Lecz to nie był też ogórek

Łatwe zjazdy, kręte drogi
Jeden podbieg trzeba z nogi
Troszkę błota na ochłodę
Jednak kolarz woli wodę

Siedem rund do pokonania
Każdy jedzie do skonania
Alex rwie do przodu stale
Chyba wygra wyścig w chwale

Jednak skupiam się na sobie
Więc wyprzedzam - tak to robię
Jadę szybko - ile mogę
Rozkręciłem już swą nogę.

Po trzech rundach ostrej jazdy
W oczach mych migają gwiazdy
Znak to Tomku, że już siły
Twe dwie nogi opuściły

W gębę szybko biorę żela
I już moc od nowa strzela
Więc wyrywam znów do przodu
Nie odczuwam też już głodu

Trzeba przyznać, że kibice
Darli się jak dzikie lwice
To pomaga - prawdę piszę
Lecz nie teraz to opiszę

Warto wrócić do wyścigu
Gdzie zabrałem się w pościgu
Za kolarzem w czarnym stroju
Więc zagrzałem się do boju

Jednak sił w pościgu brakło
Moje lico znacznie zblakło
Chciałem mocniej, lecz me nogi
Oznajmiły:  nie mój drogi!

Więc z pościgu nic nie wyszło
Rozwiązanie samo przyszło
Muszę jechać dalej swoje
Przecież sam się nie rozdwoję

I dwie rundy, dwie ostatnie
Przejechałem adekwatnie
Do zasobów sił w mych nogach
Po dziurawych lasu drogach

Po godzinie z hakiem małym
Ukończyłem w stylu dbałym
Wyścig szybki, choć męczący
Thule Cup - to tak się zwący

Strasznie dobra to nowina
wszystko mówi moja mina
Noga ładnie podawała
Łyda godnie się spisała

Na trzynastej to pozycji
To już chyba w mej tradycji
że te miejsce poza dychą
choć nadzieje miałem cichą

Jeszcze jedna ważna sprawa
Dobry rower do podstawa
Anka świetnie pojechała
I egzamin swój już zdała

Na sam koniec tylko dodam
Że wam zdjęcia jeszcze podam
Abyś mógł zobaczyć sobie
Jak to na wyścigu robię.







Mam nadzieję, że się podobało ;)
Tomek

sobota, 5 kwietnia 2014

Koleś z merola

Wiecie co mnie strasznie wkurza? Wkurza mnie, gdy coś w moim rowerze nie działa, albo działa nie tak jak powinno działać. A wiecie co mnie doprowadza do szału? Jak nie umiem tej rzeczy naprawić, chociaż powinna być w zasięgu moich umiejętności naprawczych.

Poza tym, bardzo nie lubię uszczelniania opon. Kiedyś miałem z tym wieeelki problem. Każda próba kończyła się zawsze ostrym wkurzeniem, niekoniecznie tak samo często uszczelnionymi oponami.
Z taką myślą zmierzałem na stację benzynową, żeby uszczelnić dwie gumy, które dostałem dziś, na jeden dzień przed wyścigiem. Modliłem się, żeby poszło bez większego problemu.

Dotarłem na stację, gdzie jest kompresor. Ściągnąłem plecak w którym wszystko starannie miałem przygotowane. Postawiłem dwa koła z założonymi już wentylami i oponami, na jeden wentyl założyłem adapter.
Stwierdziłem, że zanim zacznę smarować oponę mydlinami, sprawdzę czy kompresor w ogóle działa. Podłączyłem pod wentyl, nacisnąłem spust i bum. Opona zaczęła wskakiwać na rant.

Przez chwilę zwątpiłem, jednak dodałem trochę ciśnienia i ładnie cała się ułożyła. Bez żadnej pasty, bez niczego. Stałem jak wryty. Fajnie się zaczyna - pomyślałem, bo pierwszy raz w życiu na sucho i bez problemu oponka wskoczyła na rant. Przez wentyl dolałem mleczka Trezado i tak właściwie pierwsze koło miałem gotowe. 

Zabrałem się do drugiego. Adapter i próbujemy. Może też na sucho wskoczy? Próbuję raz i nic. Próbuję drugi raz i nic. Trzeci i nic. Dobra, smarujemy mydlinami. Smaru, smaru, pompu pompu i nic. Posmarowałem jeszcze raz i znów próbuję pompować. Nawet drgnąć nie chciała. Ocho - pomyślałem - no to z niezwykłego początku robi się normalna końcówka. 
Na domiar złego pod kompresor podjechał jakiś Merol. Zawsze wtedy oddaję powietrzną sikawkę, żeby użytkownicy stacji mogli sobie spokojnie napompować oponki. Przecież jestem intruzem i na dodatek robię syf tymi mydlinami. Z samochodu wysiadł koleś w średnim wieku, spojrzał na mnie i pyta "Nie idzie napompować?" 
Zastanawiałem się, czy pyta o to czy nie mogę napompować, czy nie działa kompresor. Powiedziałem, że robię zestaw pod bezdętkę i nie idzie mi jakoś. Koleś podbił i mówi tak: "ty pompuj, ja będę układał oponę". Zdziwiłem się, ale okej. Ja próbowałem pompować, koleś układał oponę przy wentylu. Potem powiedział, żebym przestał, odchylił oponę i zaczął sprawdzać. 


Zastanawiałem się kim on jest, więc pytam, czy też jeździ. On na to: "Nie, nie... pracuję w wulkanizacji." Ładnie, tej. Sprawdził oponkę, powiedział, że wentyl trochę źle ułożony, coś tam pogrzebaliśmy, daliśmy więcej mydlin, zacząłem ładować powietrze, on ładnie pomiętosił sprawnymi rękami wulkanizatora oponkę i ładnie wskoczyła. 

Serdecznie koledze podziękowałem, zabrałem się do wlewania mleczka przez wentyl, a on zaczął odkurzać samochód.
Wszystko ładnie się skończyło, uszczelniłem dwa koła, koleś odkurzył Merola i obaj poszliśmy/pojechaliśmy w długą. 

Po co to piszę? 
A po to, żeby dać Ci do myślenia. Jeśli się na czymś znasz (np. na rowerach), to pomagaj w tej kwestii innym. Bezinteresownie. Jak mi koleś z Merola. 
Kto wie? Może komuś uratujesz humor, dzień, rower albo życie?
Albo może to ktoś Tobie uratuje? 

Ty pomagasz innym, inni pomagają Tobie. Proste.
Do dzieła. 

piątek, 4 kwietnia 2014

Kilka słów ode mnie.

Wiecie co? Zrobiłem błąd. I to duży.
Dziś po popołudniowym treningu stwierdziłem, że jestem straszliwie śpiący, więc położyłem się na chwilę. Ta. Tylko nie nastawiłem budzika. I po dobrych kilku godzinach snu wstałem chwilę przed północą. I ja i mój organizm jest zdezorientowany. Jestem wyspany, ale z drugiej strony zmęczony. Powinienem też właśnie teraz spać, ale zmęczenie nie jest na tyle duże, żeby móc zasnąć. Dlatego jestem tutaj i piszę kilka słów co u mnie ostatnio słychać.

Pierwsze co chciałem wam podrzucić to filmik z ostatniego XC. Nagrywałem cały wyścig Kujawii w Myślęcinku i ostatecznie stwierdziłem, że mogę wrzucić moje poczynania z pierwszego okrążenia. Stałem daleko i wyprzedzałem trochę, więc coś się dzieje.



Pierwotnie filmik miał być w o wiele wyższej jakości, jednak przy przetwarzaniu nie dawał rady mój komputer, a i YouTube zabrał trochę od siebie. Ale kij tam z jakością. Pokazuje trasę i to co się działo od początku.

Zdziwiła mnie ilość wyświetleń, ale skoro byłem praktycznie jedyną osobą, która nagrywała... No. Fajnie się stało. Ja tam lubię mieć dużo wyświetleń.


Poza sprawą z filmikiem, to szykuje się do kolejnego wyścigu. W niedzielę jadę do Wągrowca na Thule Cup XC. Po wyniki? Nie. Przepalić nogę. Co jak co, ale wyścig XC do tego się nadaje. Trzeba się trochę odmulić po zimowych treningach.
Ale nie oznacza to, że nie będę walczył. Teraz chcę się lepiej ustawić i od samego początku jechać równo. Zobaczymy czy to mi wyjdzie.  Albo czy wyjdzie mi to na dobre. :)

Ale generalnie do startu podchodzę z dużą ostrożnością. Ostatnie kilka dni treningowych nie było takie, jak sobie wymarzyłem. Nie wiem z czego to się bierze, ale mam duży problem z organizacją czasu wolnego. Trzeba nad tym popracować. I to tak hardo.


Dobra, nie będę was więcej męczył.
Trzymajcie za mnie kciuki w niedzielę i czekajcie na relację :)