Nie mogę spać. Czemu? Bo spałem sobie popołudniu dużo. W ogóle ostatnio dużo spałem. A to wszystko przez chorobę.
Zaczęła się we wtorek. Po zajęciach wylądowałem w łóżku i tak sobie chorowałem przez kilka dni. Do wczoraj nie byłem w ogóle pewny, czy pojadę na wyścig, jednak dziś troszeczkę lepiej się poczułem, więc optymistycznie zakładając mój samopoczuciowy progres stwierdziłem, że w niedzielę jakoś to będzie.
A co się dzieje w niedziele? Startuje pierwsza edycja Bike Maratonu w Miekini koło Wrocławia. 80km 800m w pionie. Te liczby mówią same za siebie. Krótko i szybko.
Generalnie to będę słaby. Nie ma innej opcji. Jak przez cały tydzień leży się, a nie trenuje, to nie ma chyba wyjścia. Dodatkowo dziś pierwszy raz musiałem wybrać się do miasta coś załatwić. Nie było mnie dwie godziny. Wróciłem tak osłabiony, że nie miałem na nic siły. Kilka godzin snu rozwiązało sprawę.
To dlaczego jadę?
Primo - żeby ukończyć generalkę mam chyba tylko jeden start zapasu w BM. Szkoda byłoby go wykorzystać już na pierwszej edycji
Sekundo - Wrocław jest na tyle prosty i płaski, że nawet bardzo słaby start będzie dobrze punktowany do generalki.
Więc plan jest prosty - przejechać.
We Wrocku startowałem już dwa razy. Zawsze coś się działo. Za pierwszym razem - 2012 - błoto. Pamiętna edycja, syf niesamowity, zimno, mokro.
W 2013 roku jechałem na środkach przeciwbólowych. Weekend wcześniej trzykrotnie leżałem na wyścigu w Karpaczu i byłem strasznie poturbowany. Lekarz na dzień po wyścigu powiedział, że czeka mnie kilkutygodniowa przerwa od treningów. W domu postawiłem trenażer i od razu zabrałem się do roboty, a w piątym dniu po wizycie u lekarza stałem na starcie wyścigu.
No i mamy 2014 gdzie tydzień leżę chory... ciekawe co będzie za rok. Wózek inwalidzki?
No.. ale wbrew temu co się dzieje dookoła to humor mi dopisuje. Dlaczego? Bo lubię jeździć na wyścigi.
Trzymajcie kciuki za mnie, abym jakoś to przeżył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz