Hej,
wracam do mojego "zimowego" cyklu pt. "za co kocham kolarstwo". Zimowego dałem w cudzysłowie, bo to co za oknem mamy to wiosna, a nie zima. No ale o czym dzisiaj będzie wpis? Zaraz się przekonacie. Zapraszam!
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że jest jedna rzecz w kolarstwie którą bardzo, bardzo sobie cenię.
Wyobraź sobie, że jest lato. Jesteś na wakacjach w małym górskim domku. Piękna pogoda, słońce świeci, przez okno widzisz pobliskie szczyty, a Ty jesteś po pysznym śniadaniu. Siadasz sobie przy dużym stole, łapiesz mapę pobliskich terenów i patrzysz. No to co? Może dzisiaj Beskid? Czy Gorc? Albo szosa w Pieninach? Siedzisz wybierasz, wybierasz... aż w końcu pada wybór na Gorce. Przebierasz się i jedziesz.
Po drodze spotykasz kumpla, który ściąga Cię zupełnie z Twojego wyznaczonego wcześniej szlaku szlaku. Ty się nie buntujesz, bo po co? Poznasz nowe rzeczy, nowe trasy, nowe widoki, nowe zjazdy, nowe sztajfy... nowe wyzwania.
Wracasz zmęczony, ale zadowolony do domku, bierzesz kąpiesz się w lodowatej górskiej rzecze, a następne pół dnia siedzisz sobie w oknie i czytasz książkę.
Poranek kolejnego dnia. Znów siadasz przy stole i kolejne pół godziny siedzisz przy mapach zastanawiając się gdzie jechać.
Masz wybór. Jesteś wolny. To jest to co kocham w kolarstwie. Nie jesteś przymuszony do danej trasy, nie jesteś zmuszony do danych widoków. Masz ochotę na coś innego, to kręcisz gdzie indziej. Wolność.
A wyobraź sobie teraz, że trenujesz pływactwo. Też niby masz wybór, nie? "Hm.. no to dzisiaj zaszalejemy i dla odmiany pójdę sobie na inny basen. Raz się żyje!". Mnie takie coś by nie satysfakcjonowało.
W kolarstwie jesteś tak właściwie ograniczeniem sam dla siebie. Ograniczają Cię Twoje możliwości, ale z biegiem czasu te granice się przesuwają, a Ty masz coraz więcej i więcej przestrzeni... Kolejnym Twoim ograniczeniem jest... wyobraźnia. Możesz być kolarzem, nawet zawodowym, ale możesz być kompletnie zniewolony. Jedna jedyna runda. Znasz ja na pamięć. Liczy się tylko dobry trening. A widoki, przeżycia? Po co? Wystarczy Ci Twój monitorek z WATami i pulsem, nie?
Za każdym razem kiedy idę sobie pokręcić na rower, to w windzie zadaję sobie pytanie, gdzie chcę dzisiaj jechać i tam jadę. Proste, nie?
Wszystko tak właściwie zależy ode mnie. Jestem wolny i za to kocham kolarstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz