wtorek, 7 stycznia 2014

Żyj.

Siema,
wiecie co mi się dzisiaj śniło? To ja wam opowiem.

Właśnie sobie usiadłem do kompa po... chyba najgorszym okresie mojego życia. Tak, ewidentnie. No ale nie chcę wam psuć humoru, więc nie będę opisywał co się działo. Generalnie wpadłem tutaj, żeby napisać wam coś, co chętnie bym przeczytał jakieś... 6-7 dni temu. Nie udało mi się, więc może wam się uda. 


Masz jakąś pasję, prawda? Lubisz robić coś bardziej, niż wszystko inne. Pewnie jak jesteś na tym blogu, to Twoją pasja może łączyć się z rowerem albo kolarstwem. Ale nie musi. Różni ludzie tutaj trafiają. I dobrze. Ale ok, wracamy. Zakładamy, że masz taką swoją pasję i coś co lubisz robić. To wiesz co Ci powiem? To do cholery jasnej zacznij to robić! Lubisz jeździć na rowerze? Przebierz się i idź. Lubisz biegać? No to weź wstań sprzed tego kompa i zacznij robić coś, co sprawia Ci przyjemność. Lubisz gotować, łowić ryby, chodzić po górach? To czemu tego nie robisz? Nie możesz? A może nie starasz się zbytnio o to? Był teraz długi weekend, co z nim zrobiłeś/zrobiłaś? Znów siedziałeś przy kompie, albo robiłeś nadgodziny w robocie, żeby kiedyś tam zrobić coś ze swoim życiem?

A wyobraź sobie teraz sytuację, że przed Tobą są ostatnie dni Twojego życia. Albo Twojego normalnego życia. Co robisz? Siedzisz w domu, przed kompem? Olewasz cały świat dla głupiego serialu? Robisz nadgodziny, żeby mieć godną emeryturę?

Nadal zamierzasz siedzieć w domu i wegetować? Zacznij żyć. Tak na 100%. Nie odkładaj na później, bo później możesz nie być wstanie. Nie zrozum mnie źle. Nie chodzi o to, że masz teraz rzucić pracę i wyjechać na trzy miesiące na Hawaje. Po prostu zacznij robić coś ze swoim życiem, po pracy, przed pracą, w czasie wolnym, w weekendy.

Życie nie jest nieskończone. Nawet nie masz pojęcia jak jest kruche. Tak właściwie to nie od Ciebie zależy. Jakiś pijany koleś Cię potrąci, albo drzewo spadnie Ci na łeb. Tak samo zdrowie. Nie wiesz kiedy stanie się coś, co rozwali Ci to co tak bardzo kochasz.

Czemu o tym piszę?
Bo sam chciałbym przeczytać to tydzień temu. Ale nie przeczytałem. I ostatnie dni mojego życia, w którym mogłem jeszcze normalnie funkcjonować spędziłem przy kompie. 

Wystarczył pijany kierowca. Jednej nogi nie mieli z czego składać...




Strasznie dało mi to wszystko do myślenia...
mimo, że to był tylko sen.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz