sobota, 5 kwietnia 2014

Koleś z merola

Wiecie co mnie strasznie wkurza? Wkurza mnie, gdy coś w moim rowerze nie działa, albo działa nie tak jak powinno działać. A wiecie co mnie doprowadza do szału? Jak nie umiem tej rzeczy naprawić, chociaż powinna być w zasięgu moich umiejętności naprawczych.

Poza tym, bardzo nie lubię uszczelniania opon. Kiedyś miałem z tym wieeelki problem. Każda próba kończyła się zawsze ostrym wkurzeniem, niekoniecznie tak samo często uszczelnionymi oponami.
Z taką myślą zmierzałem na stację benzynową, żeby uszczelnić dwie gumy, które dostałem dziś, na jeden dzień przed wyścigiem. Modliłem się, żeby poszło bez większego problemu.

Dotarłem na stację, gdzie jest kompresor. Ściągnąłem plecak w którym wszystko starannie miałem przygotowane. Postawiłem dwa koła z założonymi już wentylami i oponami, na jeden wentyl założyłem adapter.
Stwierdziłem, że zanim zacznę smarować oponę mydlinami, sprawdzę czy kompresor w ogóle działa. Podłączyłem pod wentyl, nacisnąłem spust i bum. Opona zaczęła wskakiwać na rant.

Przez chwilę zwątpiłem, jednak dodałem trochę ciśnienia i ładnie cała się ułożyła. Bez żadnej pasty, bez niczego. Stałem jak wryty. Fajnie się zaczyna - pomyślałem, bo pierwszy raz w życiu na sucho i bez problemu oponka wskoczyła na rant. Przez wentyl dolałem mleczka Trezado i tak właściwie pierwsze koło miałem gotowe. 

Zabrałem się do drugiego. Adapter i próbujemy. Może też na sucho wskoczy? Próbuję raz i nic. Próbuję drugi raz i nic. Trzeci i nic. Dobra, smarujemy mydlinami. Smaru, smaru, pompu pompu i nic. Posmarowałem jeszcze raz i znów próbuję pompować. Nawet drgnąć nie chciała. Ocho - pomyślałem - no to z niezwykłego początku robi się normalna końcówka. 
Na domiar złego pod kompresor podjechał jakiś Merol. Zawsze wtedy oddaję powietrzną sikawkę, żeby użytkownicy stacji mogli sobie spokojnie napompować oponki. Przecież jestem intruzem i na dodatek robię syf tymi mydlinami. Z samochodu wysiadł koleś w średnim wieku, spojrzał na mnie i pyta "Nie idzie napompować?" 
Zastanawiałem się, czy pyta o to czy nie mogę napompować, czy nie działa kompresor. Powiedziałem, że robię zestaw pod bezdętkę i nie idzie mi jakoś. Koleś podbił i mówi tak: "ty pompuj, ja będę układał oponę". Zdziwiłem się, ale okej. Ja próbowałem pompować, koleś układał oponę przy wentylu. Potem powiedział, żebym przestał, odchylił oponę i zaczął sprawdzać. 


Zastanawiałem się kim on jest, więc pytam, czy też jeździ. On na to: "Nie, nie... pracuję w wulkanizacji." Ładnie, tej. Sprawdził oponkę, powiedział, że wentyl trochę źle ułożony, coś tam pogrzebaliśmy, daliśmy więcej mydlin, zacząłem ładować powietrze, on ładnie pomiętosił sprawnymi rękami wulkanizatora oponkę i ładnie wskoczyła. 

Serdecznie koledze podziękowałem, zabrałem się do wlewania mleczka przez wentyl, a on zaczął odkurzać samochód.
Wszystko ładnie się skończyło, uszczelniłem dwa koła, koleś odkurzył Merola i obaj poszliśmy/pojechaliśmy w długą. 

Po co to piszę? 
A po to, żeby dać Ci do myślenia. Jeśli się na czymś znasz (np. na rowerach), to pomagaj w tej kwestii innym. Bezinteresownie. Jak mi koleś z Merola. 
Kto wie? Może komuś uratujesz humor, dzień, rower albo życie?
Albo może to ktoś Tobie uratuje? 

Ty pomagasz innym, inni pomagają Tobie. Proste.
Do dzieła. 

2 komentarze:

  1. fajny tekst :) i budująca historia. Jest jeszcze trochę serdeczności w narodzie... :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jak w tym filmie https://www.facebook.com/photo.php?v=829176007099851&set=vb.822167471134038&type=2&theater

    OdpowiedzUsuń